sobota, 6 lipca 2019

Część 2 Rozdział 2

Emili

Obudziłam się rano w łóżku Rafaela. Chłopak ciasno obejmował mnie ramionami w pasie.
-Raf puszczaj, musimy iść do pracy - uderzyłam go lekko w ramię co spowodowało jedynie niewyraźne mruknięcie.
Westchnęłam i z wysiłkiem wydostałam się z jego objęć. Przeczesałam ręką włosy i udałam się do swojego pokoju, z którego wzięłam bieliznę i skierowałam się do łazienki. Chwilę potem stałam oparta o umywalkę i z trzęsącą się dolną wargą patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Wiem, że oni będą mnie szukać. Muszę stać się nie widoczna. Nigdy więcej nie myśleć o żadnym z nich.
-Em, piętnaście minut!
Polałam twarz zimną wodą, wciągnęłam na siebie dżinsy i koszulkę i wyszłam z łazienki.
-Możemy iść, zdążymy wypić kawę przed otwarciem.
Rafael uśmiechnął się i zaczął wiązać buty. Wyszliśmy z mieszkania, nie spiesząc się jakoś specjalnie do pracy. Czułam w środku, że to nie jest mój dzień. Starałam się jednak robić dobrą minę do złej gry. Jednak cały zapał popsuł mi jeden sms. Gdy tylko to zobaczyłam zatrzymałam się na środku chodnika nie zwracając uwagi na poruszających się ludzi.
-Ej, co jest? - Rafael złapał mnie za łokieć i lekko szarpnął w swoją stronę.
Wyciągnęłam w jego stronę trzęsącą się rękę w telefonem. Chłopak zaklął pod nosem, ale nie powiedział nic więcej. Ujął moją dłoń w swoją i po prostu pociągnął w stronę baru. Dopiero gdy weszliśmy do środka ustawił mnie przodem do siebie, złapał za barki i spojrzał w oczy.
-We Włoszech jest sporo miast większych od Parmy, nie sądzę aby akurat tutaj Cię szukali. Będą najpierw próbować w większych miastach, a przeszukanie Rzymu czy Mediolanu zajmie im zbyt dużo czasu. Nie martw się słońce - cmoknął mnie w czoło i uśmiechnął kojąco. 
Zrezygnowana poszłam na zaplecze nałożyć fartuszek i rozpocząć dzień w pracy.

Zayn

Nie zważając na to czy nasi menadżerowie mają coś przeciwko od razu zaczęliśmy pakować się na podróż do Włoch. Zdecydowaliśmy się na samolot prywatny, aby w trakcie lotu móc na spokojnie przedyskutować plan poszukiwań. Każdy z nas był poddenerwowany. Niecierpliwiliśmy się, ponieważ z każdą minutą wzrastała w nas nadzieja na zobaczenie mojej siostry. Nie wyjadę z tego kraju dopóki jej nie znajdę i nie przekonam do powrotu. Spakowani usiedliśmy na kanapie i wpatrywaliśmy się w czarny telewizor czekając na znak, że przyjechał bus. Żaden z nas nie miał odwagi się odezwać, więc w ciszy zapakowaliśmy nasze bagaże do bagażnika, a potem wsiedliśmy do samolotu. Dopiero wtedy zaczęliśmy rozmawiać.
-Dobra od czego zaczynamy? - zapytał Louis.
-Pokaż mi miasta w których mamy koncerty.
Liam wyciągnął z torby wymiętą kartkę i położył ją na małym stoliku.
-Mamy tak : Rzym, Mediolan, Bolonię, Neapol, Turyn i Palermo - wymienił.
-Myślę, że w każdym przypadku możemy się rozdzielić. Przeszukiwać miasto w którym jesteśmy i większe miasta czy miasteczka w promieniu stu kilometrów - rzucił Harry.
-Nie jest to głupi pomysł, zwłaszcza że znając Em nie ma co jej szukać w największych miastach, bo to by było zbyt oczywiste, więc od razu odrzuciłbym Rzym, Mediolan i Neapol - powiedziałem.
-W takim razie zacznijmy od Bolonii jest najmniejsza z koncertowych miast - Louis wstał, aby poinformować o naszych planach pilota.
-Musimy zarezerwować jakiś hotel i zadbać o anonimowość, nie możemy dać się złapać paparazzi. Jeżeli Emili usłyszy coś o nas w radiu czy zobaczy nas w telewizji zniknie całkowicie i nigdy jej nie znajdziemy - przechyliłem szklaneczkę whisky, która stała na stole.
Wszyscy pokiwali potakująco głowami, a Liam wziął telefon, aby skontaktować się w tej sprawie z naszymi przełożonymi. Wszyscy usiedli wygodnie w fotelach, a ja swój wzrok skierowałem na Niall'a, który nie zabrał głosu w tej sprawie, tylko tępo wpatrywał się za okno. Podszedłem i zająłem miejsce obok niego.
-Co się dzieję? - mentalnie sprzedałem sobie prawy prosty za tak głupie pytanie.
-Nienawidzi mnie - wyszeptał przez gulę w gardle.
-Stary - westchnąłem. - Kochała Cię jak nikogo na świecie, jest zła na Ciebie, na nas, ale wiem, że już dawno nam wybaczyła. Znam ją i wiem, że to co w niej teraz jest to zwykły strach przed powtórnym zranieniem - położyłem mu rękę na ramieniu. - A my ją znajdziemy, wytłumaczymy to co się stało, powiemy jak beznadziejne jest bez niej, jakoś odbudujemy to co straciliśmy i przywieziemy ją z powrotem do domu.
Niall tylko przelotnie na mnie zerknął, uśmiechnął się i zaprzeczył ruchem głowy.
-Ona nas kocha stary - powiedziałem pewnym głosem i poszedłem na swoje miejsce, aby blondyn miał chwilę, żeby to przemyśleć.
-Bo kochasz nas prawda? - wyszeptałem opierając głowę o szybę i wzdychając głośno.
Gdy wysiedliśmy pod hotelem w Bolonii nie było tam nikogo. Dosłownie pustki. Byłem z tego bardzo zadowolony i wraz z chłopakami szybko skierowaliśmy się do pokoi. Po piętnastu minutach mięliśmy plan i samochody pod hotelem. Pożegnaliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę na poszukiwana.

Emili

Dzisiaj w pracy specjalnie dla mnie był straszny ruch. Nie miałam chwili, aby pomyśleć o chłopakach, ciągle biegałam z zamówieniami. Na szczęście dochodziła siedemnasta i moja zmiana się kończyła. Pięć minut przed końcem usiadłam na zapleczu, aby moje nogi chociaż chwilę odpoczęły przed podróżą do domu.
-Raf, weź za mnie sprzątnij, nie mam siły - krzyknęłam do chłopaka, który był na sali.
-Dobra, ale jutro Ty! - odkrzyknął.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam ściągać z siebie fartuszek. Po kilku minutach przyszedł Rafael mówiąc, że wychodzimy. Podniosłam się z krzesełka i leniwie skierowałam się do drzwi, a następnie ciągnęłam nogę za nogą po chodniku.
-Ej, zapomniałem telefonu, poczekaj na mnie - Raf obszukiwał kieszenie, ale nie znalazł urządzenia.
-Głowy niedługo zapomnisz - zachichotałam i rzuciłam mu klucze.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i oparłam się o mur jakiegoś budynku i zaczęłam obserwować park. Zamarłam gdy tylko moje oczy skierowały się na uliczkę z prawej strony. To był Harry, to na pewno był Harry. Odepchnęłam się delikatnie od ściany, aby skupić wzrok na oddalonej ode mnie postaci. To był mój mały Styles. Był o wiele chudszy niż go pamiętam, jego włosy opadały mu na czoło. Zdecydowanie zaniedbał nie tylko je, ale całego siebie. Spodnie nie leżały na nim tak dobrze jak wcześniej, zwłaszcza że dokładnie pamiętam tę parę. Naszywałam mu serduszko na kolano gdy rozdarł je spadając ze schodów. Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie, ale zaczęłam się delikatnie wycofywać to ciemnego zaułka, aby mnie nie zauważył. Nagle usłyszałam swoje imię. Rafael biegł w moją stronę. Ewidentnie nie tylko ja je słyszałam, ponieważ widziałam jak Harry odwraca głowę w stronę mojego przyjaciela. Na szczęście nie był w stanie mnie zauważyć z miejsca, w którym stał. Chłopak zaczął kierować się do Rafaela. Trzęsącymi się rękami zdołałam napisać do Rafa sms, że to Harry, żeby kłamał, a ja uciekam do domu, po czym zaczęłam biec. 

Rafael

Odczytałem sms od Emili i mentalnie uderzyłem się w twarz.
-Hej, słyszałem jak wołałeś Emili, a ja właśnie szukam swojej przyjaciółki, która ma tak na imię.
Starałem się zachować spokój i nie pokazywać, że staram się szybko wymyślić jakąś sensowną bajeczkę.
-Cześć, nie jednemu psu na imię Burek stary - powiedziałem i zamierzałem się odwrócić i odejść, jednak chłopak złapał mnie za ramię.
-Wiem, ale proszę możesz mi opisać dziewczynę, którą wołałeś?
-Wysoki rudzielec z zielonymi oczami i mnóstwem piegów - powiedziałem bez zastanowienia. 
Chłopakowi ewidentnie zrzedła mina i cała nadzieja ulotniła się jak powietrze z balonika. Zrobiło mi się go na prawdę szkoda. Wyglądał na załamanego. Wiem, że nie powinienem się odzywać tylko odejść, ale słowa wypłynęły zanim pomyślałem.
-Nie szukaj jej, Harry. Niech żaden z was jej nigdy nie szuka - poklepałem go po ramieniu i odwróciłem się.
-Czyli jednak to była ona - wykrzyknął chłopak.
-Nie, to nie była ona, ale wiem że szukanie osoby, która nie chce być znaleziona, jest beznadziejnym pomysłem.
Tym razem nie dałem się zatrzymać i zacząłem iść jak najszybciej w stronę przeciwną do domu, w razie gdyby chłopakowi przyszło do głowy mnie śledzić. Ostatnie co wyłapałem zanim się na dobre oddaliłem to słowa Harry'ego przepełnione nadzieją i szczęściem.
-Chłopaki mam ją!!



Hejka, kolejny rozdział.
Jak wam się podoba? Dajcie znać. 😁
Dziękuję za każde pojedyncze wejście. Jesteście wielcy. 💖

czwartek, 16 maja 2019

Część 2 Rozdział 1

Emili 

Dzisiaj miałam wolne, w przeciwieństwie do mojego współlokatora, więc wstałam dopiero po południu. Miałam jakieś dwie godziny żeby przygotować obiad zanim Rafael wróci z pracy. Niechętnie podniosłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki, żeby wykonać poranną toaletę. Po szybkim prysznicu skierowałam swoje kroki do kuchni. Gdy wyciągałam makaron z szafki dostałam sms. Uśmiechnęłam się do telefonu czytając wiadomość i schowałam wcześniej wyjęty makaron. Zamiast planowanego spaghetti zabrałam się za robienie kanapek. Akurat gdy wycierałam nóż, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. 
-Heej - Rafael wszedł do kuchni i cmoknął mnie w policzek.
-No hejka, zrobiłam Ci kanapki - podałam mu talerz. - Z jakiej okazji ta kolacja?
-A to musi być jakaś okazja? - wymamrotał z pełnymi ustami, za co skarciłam go wzrokiem.
Próbowałam wyciągnąć z niego jakiekolwiek informację, niestety chłopak milczał jak grób. 
-Raf no nie bądź taki, wiesz że ja lubię wszystko wiedzieć - jęczałam siedząc obok niego na kanapie.
-Zwyczajna przyjacielska kolacja - poklepał mnie po kolanie. - Chyba nam się należy, od paru miesięcy siedzimy na tej kanapie i nigdzie nie wychodzimy.
-Może i masz rację - westchnęłam, opierając głowę o kanapę. - Na którą mamy rezerwację?
-Na 18.
Nie chciało mi się po raz kolejny oglądać powtórki jakiegoś dennego serialu, poszłam umyć włosy i zacząć się szykować. Z wodą kapiącą z włosów próbowałam znaleźć jakąś odpowiednią sukienkę. Po kilku minutach byłam już wytrącona z równowagi i złapałam klasyczną małą czarną. Rzuciłam ją na łóżko i zaczęłam suszyć włosy, potem je wyprostowałam i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Chwilę po siedemnastej zbiegałam na dół, aby znaleźć buty. 
-Wow, Ty masz na sobie koszulę! - wykrzyknęłam zaskoczona widząc Rafaela.
-Ha, ha. Bardzo zabawne, nakładaj buty i idziemy - przewrócił na mnie oczami i pchnął w stronę wyjścia. 
Wyciągnęłam z szafy obok drzwi beżowe szpilki i po chwili szliśmy już włoskimi uliczkami. Dziesięć minut przed czasem byliśmy na miejscu i miły kelner zaprowadził nas do stolika. Najpierw zamówiliśmy wino i jakieś przystawki.
-Emili, zastanawiałaś się może nad kontaktem z bratem? 
Wyplułam to co miałam w ustach i zaniosłam się głośnym kaszlem.
-Co? - to jedyne co byłam w stanie wykrztusić. 
-Spokojnie mała - wyciągnął rękę na stoliku i chwycił moją dłoń. - Wiem, że oni Cię bardzo zranili, ale to jest Twoja jedyna rodzina. Nie musisz utrzymywać kontaktu z całą piątką, ale mogłabyś chociaż co jakiś czas dać znać bratu, że wszystko u Ciebie w porządku.
Wyszarpnęłam swoją rękę i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Ja nie mam brata - wysyczałam. - I uważam ten temat za zakończony.
Zajęłam się jedzeniem owoców morza i starałam się ignorować badawcze spojrzenie Rafael'a.
-Masz brata, Em - westchnął. - Rozumiem, że jesteś na nich wściekła, ale minął już ponad rok. Myślę, że powinnaś chociaż z nim odnowić kontakt. Może w końcu dowiesz się prawdy, o tym co się wydarzyło.
Zacisnęłam mocno zęby i wypuściłam powietrze przez nos starając się opanować drżenie rąk. Nie chciałam nawet tego komentować, więc udawałam że krewetka na talerzu pochłania całą moją uwagę.
-Emili, proszę Cię powiedz coś 
-Ale co mam Ci powiedzieć? Mówiłam, że ten temat jest dla mnie zamknięty - westchnęłam odkładając sztućce.
Rafael ewidentnie chciał coś jeszcze powstrzymać, ale widząc moją uniesioną brew powstrzymał się i reszta kolacji minęła nam w dużo lepszej atmosferze. Z restauracji wychodziliśmy około dwudziestej.
-Jeszcze zdążymy na wiadomości o 21 - zaśmiał się Rafael proponując mi swoje ramię.

Niall

Cały dzień siedzę na kanapie przed telewizorem i nie jestem w stanie ruszyć się nawet po jedzenie do kuchni. Chłopcy jakiś czas temu pojechali na spotkanie z mangamentem, bo podobno zaniedbaliśmy naszą karierę i trzeba coś z tym zrobić. Ja wykręciłem się złym samopoczuciem. Chłopcy nie chcieli na mnie naciskać, dlatego zostawili mnie w świętym spokoju i teraz od ponad 3 godzin siedzę sam w domu i rozmyślam o swoim życiu. Przeanalizowałem swoje błędy już chyba po trzy razy każdy i z każdym razem uważam się za coraz większego idiotę. Żebym podjął chociaż jedną inną decyzją to ona mogłaby teraz siedzieć tu razem ze mną. Nawet we własnej głowie boję się wymówić jej imię, żeby nie sprawiło to piekącego bólu w sercu.

Narrator trzecioosobowy 

Roześmiana Emili weszła z Rafaelem do domu chwilę przed 21.
-Em ja idę do łazienki, a Ty włącz wiadomości! - dziewczyna roześmiała się, ale poszła do salonu.

W Anglii dochodziła dwudziesta i kluczyk w drzwiach przekręcał uśmiechnięty Liam z rozradowaną trójką przyjaciół za plecami.
-Niall blondasku, szybko przełączaj na wiadomości - zaskoczony radością zespołu Irlandczyk bez pytania zmienił kanał.

Rafael właśnie mył ręce, gdy usłyszał jak pilot uderza o ziemię, więc szybko pobiegł do swojej przyjaciółki.
-Emili, mała wszystko w porządku?

Niall zrozumiał dlaczego chłopcy byli tacy zadowoleni i na jego twarzy również pojawił się uśmiech. Wstał i przytulił swoich przyjaciół.

W wiadomościach na całym świecie, nie tylko w Anglii i we Włoszech została nadana wiadomość, która ucieszyła wszystkie fanki zespołu. Różnymi głosami dziennikarzy przekazano : 

'Zespół One Direction przeprasza za nieobecność i zaniedbania oraz ogłasza gigantyczną trasę koncertową! Odwiedzą wiele państw, a w każdym z nich spędzą cały miesiąc! Oprócz koncertów będzie można spotkać chłopców na ulicach miast. Trasa zaczyna się od następnego miesiąca, a na pierwszy ogień idą Włochy! Addio!'




I tak oto pojawia się początek drugiej części. Mam nadzieję, że was nie zawiodę!
Jakieś pomysły co się wydarzy dalej? 🤔
Do zobaczenia niedługo! 💖

niedziela, 14 kwietnia 2019

WITAM

Coś mi strzeliło do głowy i przeczytałam tego bloga.

Po bodajże 6 latach stwierdziłam, że to wcale nie jest takie gówno.

Nie wiem czy ktokolwiek tu jeszcze jest, ale mam zamiar wznowić tego bloga.

Najpierw jednak zmienię epilog, bo chcę to pociągnąć trochę w inną stronę, ale reszta rozdziałów zostaje taka sama.

Jeżeli ktokolwiek tu jest to będę w wielkim szoku.

No to co?

Zobaczymy ile wytrwam i co z tego będzie. 
😜😜😜



sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 39 (EPILOG)

ROK PÓŹNIEJ 

Emili 
Praca w barze jest świetna. Rafael okazał się jednym z najbardziej zabawnych gości jakich kiedykolwiek znałam. Codzienna praca pozwala mi zapomnieć o tym, że tęsknię za ludźmi którzy mnie zranili. Zamyślona wycieram stoliki i odliczam czas do końca zmiany.
-Koniec! - słyszę radosny głos mojego współlokatora z zaplecza.
Uśmiecham się pod nosem, zakładam ostatnie krzesła na stoliki i ściągam fartuch idąc w stronę blondyna. 
-To do domu - rzucam w niego fartuszkiem.
Chłopak ze śmiechem łapie go i przeskakuję przez bar. Nie czekając na mnie kieruję się w stronę drzwi. Po zamknięciu idziemy od razu do mieszkania. Siadamy na kanapie, włączamy jakiś film i jemy chipsy.
Żyję już tak od roku. Próbuję wmówić sobie, że nie tęsknie, ale nie potrafię nabrać nawet samej siebie.
Wolę to jak żyj teraz, niż cierpienie z powodu najbliższych osób.
Rutyna nie boli.


Zayn
Minął rok. Rok od kiedy jej nie ma. Dwanaście miesięcy od kiedy widziałem ją ostatni raz. Moja mała siostrzyczka. Jedyne informacje jakie o niej mam to, że wszystko z nią dobrze i jest szczęśliwa. Wyciągnąłem to z James'a gdy przyszedł po jej motocykl. Tęsknię. Tak strasznie za nią tęsknie. Nigdy już nie będzie tak samo. 
Chłopcom też jest ciężko, ale Emily to moja jedyna rodzina.
Wykreślam z kalendarza kolejny dzień, który przeżyłem bez niej czarnym krzyżykiem.
Błagam wróć, nie wytrzymam dłużej.


Niall
To moja wina. Jest to pierwsza myśl pojawiająca się, gdy się budzę i ostatnia, gdy zasypiam.
365 dni bez miłości.
365 dni bez sensu życia.
365 dni bez radości.
365 dni bez nadziei.
365 dni bez światła.
365 dni bez Emili.
Błagam wróć, nie wytrzymam dłużej.


Harry
Nikt mnie nie czochra po włosach tak jak ona.
Nikt się ze mnie nie śmieje tak jak ona.
Nikt się ze mną nie przedrzeźnia tak jak ona.
Nikt nie gotuję tak jak ona.
Nikt mnie nie zna tak jak ona.
Nigdy nikt nie będzie nią.
Błagam wróć, nie wytrzymam dłużej.


Liam
Nie ma kto mi pomóc z chłopcami.
Nie ma kto na nas krzyczeć, gdy bałaganimy.
Nie ma kto nas budzić śniadaniem.
Nie ma kto dać mi rady co mam zrobić.
Nie ma kto jej zastąpić.
Nikt tego nie może zrobić.
Błagam wróć, nie wytrzymam dłużej.


Louis
Komu mam dokuczać?
Kto będzie tak śmiesznie marszczył brwi jak powiem coś głupiego?
Kto będzie nam podkradał koszulki do spania?
Kto będzie nas kochał pomimo naszych głupot?
Błagam wróć, nie wytrzymam dłużej.

piątek, 18 października 2013

Rozdział 38

Emili
Nie wierzę, no po prostu nie wierzę. Szybkim krokiem ruszyłam do wyjścia z sali. Zatrzymałam się na świeżym powietrzu i wzięłam głęboki wdech, starając się powstrzymać łzy. Szybko zatrzymałam jakąś taksówkę i podałam adres. Cicho łgałam na tyle pojazdu. Jaka ja jestem naiwna! Zapłaciłam młodemu kierowcy i wbiegłam do jeszcze wspólnego domu, gdzie mieszkałam z chłopakami. Skierowałam swoje kroki do pokoju mojego i Niall'a. Wyciągnęłam z pod łóżka walizkę i zaczęłam szybko pakować swoje rzeczy. Wpadłam do łazienki, zapakowałam kosmetyki, łzy płynęły po moich policzkach rozmazując tusz. Rozejrzałam się po pokoju i nie myśląc zgarnęłam zdjęcie, które chłopcy zrobili nam z okna. Wrzuciłam je do walizki i szybko opuściłam dom. Nie chciałam ponownie zatrzymywać czarnego pojazdu, więc piechotą dotarłam do domu gdzie kiedyś mieszkałam z Zayn'em. Wbiegłam do salonu, zostawiając walizkę przed drzwiami. Zabrałam kilka zdjęć moich rodziców i chciałam wyjść, gdy pomyślałam, że napiszę list.


Kochani!
Nie wiem co wam napisać. Sądzę, że wszyscy wiedzieliście o tym, że Niall spotyka się z Evelyn. To strasznie boli, że żadne z was nie powiedziało mi o tym.
Postanowiłam wyjechać, nie chcę żyć w mieście, gdzie wszystko co zobaczę kojarzy mi się z wami.
Mimo wszystko kocham was. Powodzenia w karierze i życiu.
Emili

Złożyłam list na pół i zostawiłam w kuchni na blacie. Muszę gdzieś wyjechać tylko nie wiem gdzie. Oprócz angielskiego znam tylko włoski. To jest dobry pomysł. Szybko wybiegłam z domu, zamykając go na klucz i zostawiając przedmiot pod wycieraczką. Ponownie wsiadłam do taksówki i poprosiłam aby zawieziono mnie na najbliższe lotnisko. Nadgarstkiem otarłam policzki, aby choć trochę wyglądać normalnie, jednak łzy dalej wypływały spod moich powiek.
-Dziękuję - sztucznie uśmiechnęłam się do kierowcy.
-Nie płacz, mała. Jeszcze będzie tego żałował - mężczyzna puścił mi oczko.
-Dziękuję - tym razem szczery uśmiech powędrował w jego stronę.
-Nie ma sprawy - nie biorąc pieniędzy z mojej wyciągniętej dłoni, odjechał.
Doszłam do kasy ciągnąc za sobą walizkę. Kupiłam bilet na samolot, który miał zjawić się za godzinę. Usiadłam na krześle i cierpliwie czekałam, dalej ocierając łzy. Nagle przyszedł sms.

Od : Jams
Oglądałem koncert.. Gdzie jesteś, maleńka?

Do : Jams
Na lotnisku, za godzinę wylatuję..

Tupałam nogami, niecierpliwie czekając na samolot, którego wciąż nie było. Poczułam jak ktoś stanowczo chwyta za moje ramiona i wtula w swoją klatkę piersiową.
-Nie płacz mała, co ty tu w ogóle robisz? - zapytał zatroskany James.
-Wyjeżdżam - pociągnęłam nosem i schowałam głowę w zgięcie szyi chłopaka.
-Gdzie?! - odsunął mnie od siebie i spojrzał głęboko w oczy.
-Do Włoch - wymruczałam.
-Co?! Przecież nie będziemy się widywać! - oburzył się.
-Umówmy się, że jak znajdę tam mieszkanie i pracę to przyjadę cię odwiedzić, ok? - nikle się do niego uśmiechnęłam.
-No, dobra - znów mocno mnie przytulił.
-Jamie, muszę iść, mój samolot - pociągnęłam nosem i pocałowałam chłopaka w policzek.
-Musisz? - zapytał zrezygnowany.
Pokiwałam twierdząco głową, jeszcze raz go przytuliłam i pobiegłam na odprawę. Zdziwiłam się, że poszło tak szybko, chociaż dla mnie lepiej. Wsiadłam do samolotu, a obok mnie miejsce zajęła jakaś starsza pani. Uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam. Po chwili byliśmy już w powietrzu. Obserwowałam widoki za oknem, aż w końcu zasnęłam.

Niall
Kurwa. Co ja zrobiłem?! Mogłem jej powiedzieć na samym początku.
-Horan spokojnie, mówię ci, że na pewno jest w domu - pocieszał mnie Zayn.
Szybko wybiegłem z busa i niczym huragan przeczesałem cały dom.
-Nie ma jej - jęknąłem płaczliwym tonem.
-Chodźcie, wiem gdzie może być - zawołała Danielle.
Wszyscy pobiegliśmy do mieszkania, gdzie kiedyś Malik mieszkał wraz z siostrą.
-Była tu - mruknął Zee.
-Skąd wiesz? - zapytałem.
-Zabrała większość zdjęć naszych rodziców - mruknął kierując się do kuchni. - Ej, zostawiła list.
Rzuciłem się tam i po krótkiej chwili stałem obok Zayn'a i czytałem co napisała moja, niestety, była dziewczyny.
-Wyjechała - wyszeptałem.
Osunąłem się na ziemię i schowałem twarz w dłonie.
-Gdzie ona może być? - zastanawiała się Eleanor.
-Albo gdzieś w Anglii, albo - nagle Z zamarł. - To nie możliwe  -mruknął.
-Co?! - warknąłem, podnosząc załzawione oczy.
-Jest we Włoszech - powiedział ledwie dosłyszalnie.
-Jak do kurwy nędzy we Włoszech?! - wydarłem się.
-Oprócz angielskiego zna jeszcze włoski, zresztą zawsze chciała tam polecieć.
-Nie znajdziemy jej - w tamtym momencie moje życie legło w gruzach.
-Wiem, kto może coś wiedzieć - powiedział Liam. - Chodźmy do James'a.
Ruszyliśmy z powrotem pod nasz dom, aby wsiąść do busa. Dobrze, że Perrie wie gdzie mieszka ten chłopak. Jak poparzony wybiegłem z auta i dostałem się do drzwi, dzwoniąc i pukając.
-Gdzie jest Emili? - zapytałem gdy tylko drzwi się otworzyły.
Pierwsze co dostałem to nie odpowiedź, tylko mocny cios w twarz. Otrząsnąłem się i zadałem to samo pytanie co wcześniej.
-Jeszcze śmiesz się tu pokazywać i pytać o nią?! - warknął chłopak, przymierzając się do kolejnego ciosu.
-James, rozumiem Cię, ale błagam powiedz nam gdzie jest moja siostra - przede mną ustał Zayn.
-Wiem tylko, że poleciała do Włoch - warknął.
-Nie będzie cię odwiedzać? - zainteresował się Liam.
-Nie wiem - wzruszył ramionami.
-Dasz nam w razie co znać? Proszę - Danielle patrzyła na niego smutnym wzrokiem.
Chłopak z ociąganiem zgodził się. W chujowych nastrojach wróciliśmy do domu i rozsiedliśmy się w salonie.
-Może do niej zadzwonię - zaproponował Zayn.
Chwycił telefon i wybrał numer.

Emili
Mój samolot wylądował w Mediolanie, wysiadłam i skierowałam się na zewnątrz lotniska. Mam nadzieję, że szybko uda mi się znaleźć jakieś mieszkanie. Przystanęłam i otarłam już lekko zaschnięty tusz z pliczków. Przejrzałam się w lusterku i stwierdziłam, że nie jest tak źle. Najpierw wypadałoby poszukać pracy i mieszkania. Spokojnie przechadzałam się ulicami miasta i wypatrywałam ogłoszeń. Lekko zmęczona zaszłam do kawiarni. Jak na moje szczęście na drzwiach wisiało ogłoszenie, że poszukują kelnerki. Z lekko sztucznym uśmiechem weszłam do środka. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni. Na wyświetlaczu migało imię mojego brata/
-Pieprz się - mruknęłam pod nosem i usiadłam przy jednym ze stolików.
-Podać ci coś? - odruchowo spojrzałam w górę i ujrzałam młodego, uśmiechniętego Hiszpana.
-Przydałaby się praca i mieszkanie - mruknęłam. - A tak po za tym to może kawę - lekko się uśmiechnęłam.
-Pracę znajdziesz u nas. Szef szuka młodych, ładnych dziewczyn - puścił mi oczko. - A u mnie w mieszkaniu jest jeden wolny pokój - uśmiechnął się. - Kawa za pięć minut.
Nie sądziłam, że pójdzie tak łatwo. Chłopak pociągnął mnie za sobą na zaplecze i odnalazł szefa. Coś mu powiedział dyskretnie wskazując na mnie.
-Witam, Rafael wspominał, że szukasz pracy - podszedł do mnie mężczyzna w średnim wieku.
-Dzień dobry, tak, szukam - przytaknęłam.
Porozmawiałam z szefem jeszcze chwilę i udało się! Dał mi tę pracę. Miałam zacząć jutro o dziewiątej. W końcu na moje usta wpłynął nie wymuszony uśmiech.
-To jak z tym mieszkaniem? - podszedł do mnie chłopak, z którym rozmawiałam wcześniej.
-Jak mnie przyjmiesz to ja chętnie - przeczesałam dłonią grzywkę, a jego wzrok śledził ruch mojej ręki, na co prychnęłam.
-Jasne, ja za jakąś godzinę kończę zmianę to pojedziesz ze mną.
Pokiwałam głową na tak i wróciłam do swojego stolika. O kurwa! Mój motor! Będę musiała po niego wrócić, ale to jak się tu zaaklimatyzuję i będę odwiedzać James'a.
-A tak w ogóle jestem Rafael - przedstawił się chłopak, otwierając mi drzwi do BMW.
-Emili.
-Nie jesteś stąd prawda? - zapytał, patrząc na drogę.
-Nie, dzisiaj przyleciałam z Londynu - opuściłam głowę i zakryłam się kurtyną włosów.
-Mogę znać powód? - zapytał.
-Powiedzmy, że dzisiaj zjebało mi się życie i nie chciałam siedzieć w mieście, w którym wszystko kojarzy mi się z moim byłym - mruknęłam.
-Czyli jak zwykle nasza płeć wszystkiemu winna - westchnął ostentacyjnie.
-Nie wierzysz, że to on zawinił, co nie? - chłopak potwierdził moje podejrzenia. 
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mu opowiadać wszystko po kolei.
-Dobra, wierzę - zatrzymaliśmy się pod dosyć sporym domem, a po moich policzkach płynęły łzy. - Ej, nie płacz mała - wyciągnął mnie z samochodu i przytulił.
Co ja kurwa robię?! Nie znam tego chłopaka a pakuję mu się do domu, a teraz mnie przytula. Chuj z tym. Objęłam chłopaka w pasie i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-No już nie rycz, nie opłaca się. Ten skurwiel będzie jeszcze żałował, zobaczysz. A tak w ogóle kto to był?  - zapytał spoglądając na mnie.


Hej xd
Wiem, że późno dodaję, ale nie mam bardzo czasu :(
W bohaterach jest nowa postać, zajrzyjcie xd
Uwaga! Rozdział nie sprawdzony 

wtorek, 8 października 2013

Rozdział 37

Niall
-Nie sądzisz, że powinniśmy powiedzieć o tym dziewczynom?-zapytał Zayn gdy byliśmy już w domu.
-Jak chcecie to róbcie co wam się podoba - zazgrzytałem zębami.
-Damy radę Niall, damy radę - poklepał mnie po ramieniu.
Zrzuciłem jego rękę i powędrowałem do kuchni. Emili wpadła na chwilę do mnie, informując że idzie na spacer z James'em. Pożegnała się soczystym buziakiem i pobiegła. Słyszałem jak chłopaki wołają swoje dziewczyny i chyba wszystko im tłumaczą. Ten nieszczęsny koncert już jutro. Oparłem głowę na rękach i pociągnąłem za końce włosów.
-Poradzimy sobie jakoś z tym, Em zrozumie - Danielle ustała za mną i objęła ramionami moją szyję.
-Boję się, pierwszy raz tak cholernie się boję - do moich oczu napłynęły łzy, ale szybko je otarłem. 
Siedzieliśmy wszyscy w kuchni i tak po prostu milczeliśmy. Zastanawiałem się co z tego wszystkiego będzie. Po około godzinie wróciła siostra Malik'a i wszyscy próbowali udawać, że wszystko jest w porządku.
-Co dzisiaj robimy? - zapytała Emili siadając obok nas.
-Nie mam pojęcia. A która godzina? - Zapytałem.
-Jakoś koło czternastej - rzuciła El.
-Chodźmy do kina - zaproponowałem.
-Dobra - dziewczyny chętnie się zgodziły.
Po kilku chwilach wychodziliśmy z domu w dość nietęgich humorach. 
-Jutro mamy koncert, idziesz z nami Emili? - Zapytał Lou.
Zgromiłem przyjaciela spojrzeniem i zacisnąłem dłonie w pięści.
-Pewnie, uwielbiam wasze koncerty - uśmiechnęła się do Louis'a.
-Ten Ci się raczej nie spodoba - mruknąłem pod nosem.
Liam mocno ścisnął moje ramię uciekając wzrokiem od mojej dziewczyny, jeszcze mojej.Spacerowaliśmy po parku i rozmawialiśmy na różne głupie tematy.
Reszta wieczoru, noc i ranek minęły nie wiadomo kiedy. Dzisiaj dzień, w którym moje życie ma się zawalić.
-Cześć skarbie - moje rozmyślenia przerwała Em.
Posłałem jej uśmiech i mocno przytuliłem. Dziewczyna zaśmiała się i przystąpiła do robienia późnego śniadania dla całej naszej hołoty. Po zjedzeniu , okazało się, że wybiło południe. 
- Em masz się w co ubrać? - Zarechotała  Daniell. 
-Tym razem tak - zaśmiała się Em.
-A tak w ogóle o której koncert?
-Za cztery godziny - Zayn spojrzał na zegarek.
-Idę wziąć prysznic, bo jakoś wcześnie dzisiaj gracie - Emili pocałowała mnie w usta i ulotniła się z pomieszczenia.

Stałem szykując się do wejścia na scenę.
-Dobra idziecie - usłyszałem i zmarnowany powędrowałem na scenę.
Harry dorwał się do mikrofonu.
-Dzisiaj zaczynamy od Little Things - poczekał aż piski ucichnął. - Tylko, że razem z dziewczynami.
Widziałem jak oczy Em się rozszerzyły. Posłałem jej przepraszające spojrzenie.
-Zapraszamy dziewczynę Lou, Eleanor, teraz Danielle dołącz do Liam'a, Perrie skarbie choć do Zayn'a. Ja oczywiście jestem wolny -sztuczny uśmiech pojawił się na moich ustach, gdy zauważyłem blondynkę stojącą za kulisami obok Em. - No i nowość, dziewczyna Niall'a Evelyn -widziałem jak Emili powoli się wycofuje a w końcu wybiega.


Witam xD
Długo mnie tu nie było :c 
Przepraszam kochani ;* 
Mam nadzieje, ze rozdział się podoba.
Trochę namieszalam xD
Koniec sielanki :D
Liczę na opinię <3

sobota, 14 września 2013

Rozdział 36

Niall
Po zjedzonym śniadaniu postanowiliśmy jednak wybrać się na basen. Zadowolona Emili pobiegła do swojego pokoju aby nałożyć strój kompielowy. Natomiast obok mnie na kanapie usiadł Zayn.
-Niall - zaczął chyba nie do końca wiedząc co ma powiedzieć. 
-Wiem, ja to wszystko wiem - oparłem głowę na dłoniach.
Malik nie powiedział nic więcej tylko położył mi rękę na ramieniu lekko ściskając.
-To jak chłopcy idziemy? - do salonu wpadła zadowolona Emili.
Przytaknęliśmy głowami, wstając z kanapy. Em miała na sobie czarne spodnie i zdecydowanie za duża koszulkę wywiązaną w supeł i odkrywającą część brzucha. 
-Gdzie reszta? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-Są w sanochodzie - rzucił Zayn.
Emili uśmiechnęła się i nakładając buty, pociągnęła nas za sobą. Po chwili siedzieliśmy w aucie. Na basen droga nie była daleka, więc po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z vana i kierowaliśmy się ku wejściu, po drodze rozdając kilka uśmiechów, uścisków i autografów. Siostra Malik'a stała obok uśmiechając się i zabawnie tupiąc nogą. Widziałem jak przechodzący obok chłopaki zawieszają na niej wzrok. Ta odwdzięczała się kącikami ust uniesionymi do góry. Zerknąłem w jej stronę ponownie i zauważyłem jak jakiś chłopak mocno ją obejmuje i zakręca w kółko. To był chyba ten James. Dziewczyna wyłapując mój wzrok, posłała mi przepraszające spojrzenie i obejmowania przez chłopaka weszła na teren obiektu. Ja niestety dalej stałem i odpowiadałem na pytania fanek. Dopiero po około pół godziny udało nam się wyjść z kręgu dziewcząt. Razem z chłopakami powędrowaliśmy do środka. Szybko się przebraliśmy i weszliśmy na duży basen. Rozglądałem się wokół, próbując namierzyć Emili. W końcu spostrzegłem ją chlapiącą się wodą z Jams'em. Dopiero moment potem zorientowałem się, że stoję jak idiota na środku w samych kąpielówkach. Szybkim krokiem skierowałem się za Zayn'em, który już siedział w jacuzzi i chyba nie miał zamiaru z niego wyhodzić.
-A ty gdzie zapodziałeś swoją dziewczynę? - zapytał Czarny.
-Z James'em - skrzywiłem się.
-To idź do niej - zaśmiał się.
-Jak będzie chciała to sama przyjdzie - mruknąłem.
-Nedługo ją stracisz, korzystaj póki możesz - wyszeptał Mulat.
-Nie stracę jej! - warknąłem gardłowo.
-Kogo nie stracisz? - na mojej ramiona weszła Em.
-A nie ważne - uśmiechnąłem się.
-Chodź popływać - przechyliła głowę tak aby spojrzeć w moje oczy.
Kiwnąłem głową i podnosząc się razem z piszczącą nad moją głową powędrowałem do dużego basenu. Ustałem na brzegu i wrzuciłem dziewczynę do zimnej wody. Emili wychyliła się z wody i posłała mi zabójcze spojrzenie. Słodko się uśmiechnąłem i podałem jej rękę aby wyciągnąć ją z wody. To był mój błąd, bo wylądowałem obok niej z głośnym pluskiem. Ta zaśmiała się i odgarnęła włosy z oczu. Chciałem ją złapać, ale szybkim ruchem odpłynęła poza zasięg moich dłoni. 
-Chodź do mnie - wyciągnąłem dłonie przed siebie.
-Nie - zaśmiała się i odpłynęła jeszcze dalej.
Wygiąłem usta w podkówkę i opuściłem ramiona. Udając przybitego chciałem opuścić wodę, ale Em rzuciła mi się na plecy i pocałowała w policzek. 
-Jestem - zarechotała.
-Zauważyłem - przeżuciłem ją przez ramię i trzymając w rękach odepchnąłem się od brzegu.
-Co teraz zrobisz? - zapytał stawiając mnie w wodzie i mocno owijając ramiona wokół mojego pasa.
Dziewczyna zrobiła zamyśloną minę rzykładając palec do brody i prekręcając głowę w prawo. Patrzyłem na nią z rozczuleniem w oczach i na samą myśl, że mogę mieć ją w ramionach uśmiechałem się do siebie. Dziewczyna wykorzystując moje chwilowe zdezorienowanie, wyślizgnęła się z moich ramion. Z chytrym uśmiechem szybko znalazła się na środku basenu, energicznie machała nogami, utrzymując się nad wodą. Wyszczerzyłem się do Em i próbując ją złapać pływałem za nią po całym basenem, śmiejąc się.
-Hej, zakochańce zmywamy się - usłyszałem głos Liam'a.
-Idziemy - odktzyknęła Emili przepływając obok mnie i zalotnie się uśmiechając. Przewróciłem oczyma z uśmiechem na twarzy i popłynąłem za nią.


Cześć :(
Przepraszam, że taki krótki, ale padł mi dysk twardy na komputerze i piszę od koleżanki ;/
Nie wiem czy uda mi się go naprawić..
Mam szczęście, że przyjaciółka udostępnia mi swój..
Przepraszam was :c
Love ya <3