sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 27

Emili
Niall z wielkim uśmiechem na twarzy po woli się do mnie zbliżał gdy do pomieszczenia wpadła cała ta hołota, której oczekiwałam już od jakiegoś czasu.
-Nialller - Eleanor, Danielle i Perrie rzuciły się na niego mało nie zwalając go z nóg.
-No w końcu się obudziłeś ile można? - Harry objął blondyna gdy dziewczyny go puściły.
Po chwili dołączył do nich Liam, Louis i Zayn tym razem lądując z impetem na ziemi. Zaczęłam się śmiać.
-Ogarnijcie się, wymęczycie go jutro jak wróci do domu - zasugerowałam za co dostałam mordercze spojrzenie Niall'a.
-To on wraca już jutro? - zdziwił się Liam.
-Jeżeli będziemy się nim opiekować, co obiecałam już lekarzowi, to tak - wyszczerzyłam zęby.
-My sobie z nim poradzimy - Danielle zatarła ręce.
-Nie! - krzyknął Horan. - To ja już wolę tu zostać - zaśmiał się.
-Jeszcze będziesz coś chciał - oburzyła się Peazer.
-Oj, nie gniewaj się, no - Niall  przytulił brunetkę.
-Hello, ja tu ciągle jestem - przypomniał o sobie Liam.
-Wiem - zaszydził blondyn.
Puścił Dan i zaczął się przepychać z Payn'em. W końcu obaj wylądowali na podłodze i śmieli się głośno dalej niby próbując uszkodzić siebie na wzajem.
-Jak dzieci - westchnęłam.
-Jedną koszulkę już miałaś mokrą, a drugiej ci nie dam - Niall wbił we mnie wskazujący palec.
-Właśnie - zastanowiła się Perrie. - Dlaczego jesteś w koszulce blondyna? - uniosła brew.
-Bo ten idiota oblał mnie wodą, a potem miłosiernie dał mi swoją koszulkę - wyjaśniłam.
-To faktycznie Niall jesteś cholernie pomocny - zauważyła dziewczyna.
-Tak wiem - Horan uśmiechnął się od ucha do ucha.
Pokręciłam głową z politowaniem i postanowiłam wybrać się na przejażdżkę motorem. Pożegnałam się ze wszystkimi i opuściłam szpital. Dopiero przed drzwiami odetchnęłam pełną piersią. Nienawidzę tego smrodu środków dezynfekujących i innych śmieci.

Od : Nathan 
Ładnie Ci w koszulce tego debila, ale ładniej byłoby Ci w mojej.. xxx

O kurwa, kurwa, kurwa! Zaczęłam się nerwowo rozglądać po bokach, ale nigdzie nie widziałam tego idioty. W końcu wypuściłam powietrze z płuc i spojrzałam przed siebie, siadając na motor i mało nie dostałam zawału. Nathaniel stał kilka metrów ode mnie i przyglądał mi się z uśmiechem. Złapałam się za serce i próbowałam złapać oddech.
-Aż tak na ciebie działam? - zaśmiał się chłopak.
-Pierdol się psycholu - warknęłam.
-Wcześniej byłaś milsza - przekręcił głowę w bok. 
-Bo zawsze byłam najebana i nie myślałam normalnie - kolejny syk wydobył się z pomiędzy moich zaciśniętych zębów.
-Oj skarbie, tak tylko mówisz - uśmiechnął się.
-Nie mów do mnie skarbie - zacisnęłam ręce na kierownicy, aż zbielały mi knykcie.
-Ale nie denerwuj się - podszedł do mnie krok bliżej.
Sięgnęłam ręką do kieszeni, odblokowałam w niej telefon i wysłałam wiadomość.

Do : Liam
Przed szpitalem! Szybko!

Zdążyłam nacisnąć mały czerwony przycisk, gdy telefon został mi wyrwany i wylądował na trawniku, a mój nadgarstek tkwił w żelaznym uścisku.
-Myślałaś, że ktoś ci pomoże? - zaśmiał się.
-Zdziwisz się - splunęłam obok jego butów.
-Zobaczymy - ściągnął mnie z motoru a ten z hukiem wylądował na betonie.
-Kurwa - próbowałam się wyrwać i podnieść maszynę.
Wyczekująco spojrzałam w stronę drzwi i kilka sekund potem wybiegł z nich Zayn, a za nim Lou i Liam.
-Jesteś pewny, ze nikt mi nie pomoże? - złośliwie się uśmiechnęłam.
-Dziwka - warknął do mojego ucha, boleśnie przygryzając jego płatek.
-Au! Zayn - krzyknęłam zanim zdążył zatkać mi usta.
Po chwili moje nadgarstki były uwolnione i cholernie bolały. Zaczęłam je pocierać aby krew zaczęła szybciej krążyć. Podniosłam wzrok i zauważyłam Nathana zbierającego się z ziemi z krwawiącym, prawdopodobnie złamanym nosem i Louis'a zamierzającego iść za nim.
-Lou nie ruszaj - złapałam go za ramię.
-Nic ci nie zrobił? - zapytał patrząc na mnie.
-Nie zdążył - uśmiechnęłam się.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak Li podnosi mój motor z ziemi i strzepuje coś z jego boku. Zayn natomiast stał i pocierał zdarte kostki u rąk. Uśmiechnęłam się do niego i ze swojej torebki wyjęłam plastry.
-Po co to nosisz? - zapytał zdziwiony.
-Bo wy zawsze sobie coś zrobicie - zaśmiałam się. - Złamałeś mu nos? - zapytałam.
Malik przytaknął głowa i delikatnie się uśmiechnął. 
-Ty się nie śmiej, może cię pozwać do sądu - warknęłam.
-Nic mi nie zrobią, to było w obronie własnej - wzruszył ramionami. -Ty możesz go pozwać za napastowanie, śledzenie i zastraszanie. 
-Nie chce mi się - powiedziałam. - Dobra ja jadę się przejechać - ponownie wsiadłam na motor.
-Nie, wracasz z nami do sali! - Mulat złapał mnie za łokieć. 
-Myślisz, że on jeszcze wróci? Wątpię - uśmiechnęłam się do niego i uwolniłam swoją rękę.
-Dzięki chłopcy - pocałowałam każdego w policzek.
-Polecamy się na przyszłość - uśmiechnął się Louis.
-Zapamiętam - puściłam mu oczko i odjechałam.
Odjechałam dość spory kawałek od szpitala i zatrzymałam się przy jezdni gdy poczułam wibracje w kieszeni.

Od : Nathan
Tym razem Ci się udało, ale następnym nikt Ci nie pomoże xx

Ten człowiek zaczyna mnie przerażać, muszę to pokazać chłopakom. Ciekawe co oni na to. Niedługo będę się bała sama wychodzić z domu. Włożyłam telefon do kieszeni nie odpisując i próbowałam uspokoić oddech. Po kilku minutach ruszyłam z powrotem w stronę szpitala. Zaparkowałam motor przed wejściem do białego budynku i zeszłam z maszyny. Oparłam się o yamah'e i pomyślałam, że zrobię coś z włosami. Były one już długie, bo sięgały mi prawie do pasa, więc musiałam je jakoś urozmaicić, bo były one czysto czarne. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam fryzjera. Zrobiłam krok do przodu, ale samej mi sie nie chce. Pogadam z Dan i jutro się z nią wybiorę. Myśląc o tak bzdurnych rzeczach wypychałam ze swojego umysłu myśli o Nathan'ie. 



Cześć ^^
Nie mam bardzo weny, ale mam nadzieję, że was nie zawiodłam :)

3 komentarze:

  1. Extra rozdzial! Czekam na nastepny! Wenyyyy zycze :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, cudne i genialne!!!! Siedziaam 4 godziny i czytałam wszystko !!!! Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń