wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 20

Emili
Z moich ust wydobył się krzyk. To nie może być prawda, on musi żyć. Straciłam czucie w nogach i opadłam na kafelki. Doczołgałam się do szafek i oparłam o nie plecami. Zamknęłam oczy. Policzki miałam już mokre od łez, ręce niebezpiecznie dygotały, zresztą tak jak reszta ciała. Ktoś objął mnie ramieniem i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Te perfumy, Harry.
-Młoda, on żyje - wyszeptał Liam. - Tylko, ze jest w śpiączce i nie wiadomo czy się wybudzi.
-Pocieszające - warknęłam.
Chłopcy zamilkli i wpatrywali się w ścianę. Zayn odchrząknął.
-Jutro do niego jedziemy - oznajmił Mulat. - Jedziesz z nami?
-Oczywiście, że jadę - podniosłam się z podłogi.
Stojąc oparta o stół otarłam łzy i próbowałam się uspokoić. Styles objął mnie ramieniem i nikłym uśmiechem starał się pocieszyć. Dalej stałam i nie mogłam przyswoić wiadomości. Dlaczego on to zrobił?! Nie mogłam tego zrozumieć. Przecież on miał przyjaciół, rodziców.. A właśnie! Rodzicie, ciekawe czy wiedzą.
-Chłopaki? - rzuciłam pytanie, wlepiając wzrok w ścianę.
-Co jest? - zapytał Liam.
-Rodzice Niall'a wiedzą o tym.. Wypadku? - zapytałam trzęsącym się głosem.
-O cholera - Louis uderzył ręką o blat.
-Co my im powiemy jak zadzwonią? - zapytał przerażony Lou.
-Nie wiem, nie mam pojęcia, cholera! - zdenerwował się Liam.
-Spokojnie - Zayn próbował opanować sytuacje. - Był przecież w Irlandii, więc jego rodzice nie powinni się martwić, wiedzą, że niedługo zaczynamy trasę koncertową, więc.. - W tym momencie zamilkł.
-No i mamy kolejny problem - wymamrotał Harry. - Trzeba zadzwonić do mangamentu.
Liam głośno westchnął podniósł się z krzesła, wziął telefon i odszedł do innego pokoju. 
-Emili, weź telefon i zadzwoń do dziewczyn. Zapytaj czy jutro z nami jadą - Louis popatrzył na mnie proszącym wzrokiem.
-Jasne - chwiejnym krokiem wyszłam z pomieszczenia i poszłam do swojego pokoju.
Po drodze minęłam Payne, który użerał się z kimś przez telefon. Poklepałam go po ramieniu i posłałam mu nikły uśmiech co odwzajemnił. Wspięłam się po drewnianych schodach i już byłam w swoim pokoju. Chwyciłam zimny przedmiot leżący na poduszce i wybrałam numer Danielle. Pierwsze pytanie jakie padło w moją stronę było do przywidzenia. Piłaś? Nie, nie piłam i skończyłam z tym. Taka rutyna powtórzyła się u każdej z dziewczyn. Wszystkie trzy oczywiście się zgodziły. Chciałam rzucić przedmiot na jego pierwotne miejsce, ale po krótkim zastanowieniu włożyłam go do kieszeni. Zgramoliłam się na dół i usiadłam na kanapie podwijając nogi pod siebie. włączyłam telewizor i próbowałam skupić się na wiadomościach, które podawali. Jednak moje myśli ciągle krążyły wokół jednej osoby. Nie mogłam odgonić się od napływających wspomnień. Słona łza popłynęła po moim bladym policzku. 
-Może chodźmy już spać? - podskoczyłam przestraszona na dźwięk zachrypniętego głosu nade mną.
-A która godzina? - zapytałam przecierając oczy.
-Druga - odezwał się mój brat.
Jęknęłam przeciągle.
-O której jutro jedziemy do Niall'a? - głośno przełknęłam ślinę.
-Jakoś koło jedenastej, nie Li? - Zayn chciał potwierdzić to co powiedział.
-Ta - rzucił zamyślony chłopak.
Gdy zorientowałam się, ze wstrzymuję oddech, wypuściłam powietrze przetrzymywane w płucach. Wstałam z kanapy i życząc chłopakom kolorowych snów powędrowałam do swojego pokoju. Przebrałam się w prowizoryczną piżamę, którą była koszulka i rzuciłam się na łóżko. Wgramoliłam się pod kołdrę i naciągnęłam ją na sam czubek głowy. Czułam, że nie będę spać tej nocy. Wzięłam swój telefon, podłączyłam do niego słuchawki i nałożyłam je na uszy, odcinając się od świata. Jednak to nie pomogło,a  słuchając smutnych piosenek pogłębiłam swój i tak zepsuty humor. Zdenerwowana cisnęłam słuchawkami w kąt pokoju. Odrzuciłam kołdrę i podciągnęłam kolana pod brodę. Próbowałam się uspokoić ale nic z tego. Sięgnęłam ręką do szuflady w nocnej szafce. Wyjęłam z niego małe, czarne, zamszowe pudełeczko. Otworzyłam je i wyjęłam dno. W moim ręku znalazł się cienki kawałek metalu. Przekręciłam go w dłoni, przyglądając się dokładnie namalowanemu tam napisowi. Przyłożyłam go do nadgarstka i po ciele przeszedł mnie dreszcz. Przycisnęłam żyletkę mocniej i pewnym ruchem pociągnęłam po skórze. Na całej długości linii pojawiła się krew. Ponowiłam czynność jeszcze kilkanaście razy. Po niecałych pięciu minutach dłoń była zalana moją własną krwią. Natomiast mnie ogarnął spokój, na usta wdarł się delikatny uśmiech. Wszystkie problemy spłynęły wraz z czerwoną cieczą. Nadgarstek wytarłam chusteczką następnie nakładając na niego opaskę. Przyłożyłam głowę do poduszki i zasnęłam. 
Obudził mnie dopiero Zayn.
-Która godzina? - zapytałam przeciągając się.
-Dziesiąta, wstawaj. Ubierz się, zjedz śniadanie i jedziemy - zakomenderował. 
Kiwnęłam potulnie głową i zeszłam z łóżka. Malik opuścił już mój pokój, więc podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej czarne dżinsy, czarną bokserkę i czerwoną bluzę. Przebrałam się, po czym zrobiłam poranną toaletę i związałam włosy w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół.
-Cześć, młoda - przywitał mnie Harry wychodzący akurat z łazienki.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i pomaszerowałam do kuchni. Przy patelni kręcił się Liam robiąc jajecznicę. 
-Siadaj zaraz skończę - powiedział Payn.
Posłusznie usiadłam do stołu, a już po chwili stało przede mną aromatycznie pachnące danie. Wzięłam widelec i zjadłam ze smakiem. Po chwili pojawili się chłopcy, witając się ze mną i uwijając się z jedzeniem. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Podniosłam się mówiąc, że ja otworze. Poszłam do wejścia i do domu wpuściłam Eleanor, Danielle i Perie. 
-To co jedziemy? - zapytała Dan całując Li w policzek.
-Pewnie tak - Louis włożył talerz do zmywarki.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu, wsiadając do vana. zatrzymaliśmy się przed dużym budynkiem. Wysiadając przygotowywałam się psychicznie do tego co mogę zobaczyć. Dość niepewnym krokiem powędrowałam za chłopakami. Weszliśmy do recepcji. Skierowaliśmy się do sali gdzie leżał Niall. Pozwolono nam tam wejść. Nikt nie był pewien czy ma na to dość siły, ale całą grupą weszliśmy do sali.
-Nie wygląda to za dobrze - mruknęła El.
Musiałam się z nią zgodzić. Horan leżał blady jak papier, podłączony do masy różnych urządzeń, które wydawały dziwne dźwięki. Na ekranie jednej z nich było widać jak nierówno bije jego serce. Zakryłam usta ręką, ponieważ wydobył się z nich jęk rozpaczy. Stojący obok mnie Styles objął mnie ramieniem i przycisnął do swojej klatki piersiowej. 
-Nie płacz - mruknął mi do ucha.
Popatrzyłam na niego załzawionymi oczyma z miną mówiącą 'łatwo ci powiedzieć'. Usiadłam na brzegu łóżka patrząc na zamknięte oczy i spierzchnięte wargi naszego blondyna. Po policzkach płynęły łzy, nadgarstek piekł, a nogi odmawiały posłuszeństwa, gdy chciałam wstać. Zayn chwycił mnie za nadgarstek chcąc pomóc, syknęłam cicho i wyrwałam rękę. Malik zmrużył oczy i spojrzał na moją opaskę.
-Emili? - popatrzył mi w oczy.
-Nieważne - mruknęłam uciekając wzrokiem.
-To to o czym myślę? - zapytał.
-Nie wiem o czym myślisz - próbowałam zbić go z tropu.
-Doskonale wiesz. Chodź na dwór się przewietrzyć - delikatnie złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia z sali.
Puścił mnie dopiero gdy staliśmy przed szpitalem.
-Em, pokaż nadgarstek - powiedział miękkim głosem.
-Po co? - zapytałam patrząc w swoje buty. 
-Obiecuję, że nie będę się denerwował - podniósł mój podbródek.
Głośno westchnęłam i podciągnęłam rękawy bluzy. Zayn chwycił mnie za lewą rękę i zdjął szarą opaskę. Odwrócił dłoń na wewnętrzną stronę i jego oczy się rozszerzyły.
-Nie rób tego więcej błagam cię - przytulił mnie mocno do siebie. - Proszę cię, nie chce Cię stracić.
-Obiecuję - objęłam go w pasie. 



Długo mnie nie było ;p
No ale wiecie jak to jest z brakiem weny ^^
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;D

2 komentarze:

  1. Ja chce dalszą część szybko ^^ weno płyń do Kingi xD Edyp ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. super nie mogę się doczekać dalszej części :)

    OdpowiedzUsuń