wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 21

Emili
-Ale nie wiem czy dotrzymam słowa - wyszeptałam mając nadzieję, że nie usłyszy.
-Emili! Obiecaj mi, do cholery obiecaj, że nigdy więcej się nie potniesz. Obiecaj - Zayn potrząsnął mną patrząc w oczy.
-Ja.. Ja nie dam rady dłużej. Nie wymagaj ode mnie tego - na moje policzki wdarły się łzy.
-My jesteśmy z tobą. Ja z Perrie, Liam z Danielle, Louis z Eleanor, Harry i Niall gdy się obudzi. Wszyscy Cię kochamy i uwierz, że masz dla kogo żyć - z jego oczu również poleciała słona ciecz.
Przytaknęłam głową i oparłam ją na klatce piersiowej Malik'a.
-Dziękuję - pocałowałam go w policzek.
-Nie ma za co, młoda. Pamiętaj, że ze wszystkimi problemami możesz zawsze przychodzić do mnie - otarł mokre policzki.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i powtórzyłam jego gest. Ochłonęliśmy jeszcze chwile na świeżym powietrzu i wróciliśmy do szpitala. Weszliśmy do sali. Wszyscy siedzieli wokół Horan'a i natarczywie się w niego wpatrywali. Mój wzrok machinalnie powędrował w stronę szpitalnego łóżka. Natrafiłam tam na twarz bez wyrazu, zamknięte oczy i kilka kabli. W gardle pojawiła się gula, prze którą nie mogłam wykrztusić z siebie słowa, a oczy zrobiły się szklane. Spuściłam głowę i pociągnęłam nosem. Zayn stojący za mną objął mnie ramieniem i przytulił do swojego boku. Czułam się przy nim bezpieczna. Mocno objęłam go rękami i po prostu się rozpłakałam.
Siedzieliśmy już w tym miejscu, które przesiąkło wonią śmierci kilka godzin.
-No dobra zbieramy się, przyjedziemy jutro - Perrie podniosła się z kolan Zayn'a.
-Ja zostaje - zadeklarowałam.
-Emili, wrócimy tu jutro z samego rana, chodź odpoczniesz - próbował przekonać mnie Liam, ale ja już podjęłam decyzje.
-Zostaje - powiedziałam stanowczo.
-Ale..
-Słyszałeś? Nigdzie nie jadę - nie zmieniałam zdania.
-No dobra - głośno westchnął Harry. - Trzymaj się.
Kiwnęłam głową i niewidzącym wzrokiem wpatrywałam się w leżącą na łóżku sylwetkę blondyna. Każdy z osobna się ze mną pożegnał i po chwili zostałam praktycznie sama w sali. Przysunęłam sobie krzesło i usiadłam tuż obok łóżka nieprzytomnego chłopaka. Wzięłam jego dłoń w swoją i gładziłam kciukiem jego delikatną skórę. Wspominałam wszystkie radosne chwile przeżyte z tym dużym dzieciakiem. Jednak w mojej pamięci utknął ten cholerny incydent, przez który prawdopodobnie chłopak chciał sobie odebrać życie. Jeżeli ten roześmiany blondyn tego nie przeżyję, to ja na prawdę sobie coś zrobię. Nie zniosłabym wyrzutów sumienia. Po wyznaczonych już na moich policzkach torach potoczyły się kolejne strumienie łez. Ciężko jest siedzieć przy łóżku chłopaka, którego się kocha i mieć tę jebaną świadomość, że może on niedługo odejść. Oparłam czoło na krawędzi białej kołdry i przymknęłam oczy. Sięgnęłam dłonią do kieszeni spodni i wyjęłam zimny kawałek metalu. Zdjęłam opaskę i przyłożyłam żyletkę do nadgarstka. Chciałam zrobić krwawą kreskę, ale przypomniała mi się obietnica dana Zayn'owi. Zagryzłam wargi i moje rany z powrotem przykrył szary materiał. Obracałam metal w ręku, aż w końcu zdecydowanie nacisnęłam na dwa jego brzegi, łamiąc żyletkę na pół. Potem obie części złamałam na kolejne i tak do małych kawałków. Wstałam z krzesła i wyrzuciłam wszystko do śmietnika. Wróciłam na miejsce i zdawało mi się, że na chwilę na ustach Niall'a pojawił się uśmiech. Pokręciłam jednak głową uświadamiając sobie, że na pewno mi się przywidziało. Oparłam głowę o ramie blondyna i zasnęłam. 
Koło szóstej obudziła mnie pielęgniarka, mówiąc, że muszę opuścić salę ponieważ muszą zbadać pacjenta. Posłusznie wyszłam z białego pomieszczenia i znalazłam się na korytarzu. Rozejrzałam się po nim i ujrzałam pełno smutku i rozpaczy. To miejsce mnie przerażało, ale wiedziałam, że nie mogłam zostawić Horan'a samego. Czekałam więc cierpliwi aż w drzwiach sali pojawi się lekarz informując mnie o stanie zdrowia chłopaka. Facet w białym fartuchu pojawił się dopiero po około godzinie. 
-Panie doktorze?! - Zatrzymałam mężczyznę około trzydziestki. - Co z nim? - kiwnęłam głową w stronę drzwi.
Lekarz popatrzył na mnie uważnie spod okularów i milczał dłuższą chwilę.
-Niall Horan - zamyślił się. - Przeżył tę noc, więc jest na prawdę dobrze. Teraz powinno być wszystko OK. Udało nam się w porę oczyścić organizm z toksyn - przestałam go słuchać, gdy zaczął gadać o tych lekarskich bzdurach i tylko bezwiednie przytakiwałam głową.
-A kiedy się wybudzi? - przerwałam mu.
Mężczyzna spojrzał na mnie krytycznie i głośno westchnął mamrocząc coś pod nosem.
-Prawdopodobnie w przeciągu tego tygodnia - powiedział już głośniej.
-Dziękuję - kiwnęłam głową i odeszłam.
Skierowałam się do bufetu znajdującego się w centralnej części budynku. Przedarłam się przez jakąś tandetną zasłonę i weszłam do środka. Zamówiłam smakowicie wyglądające ciasto i kawę. Po chwili pani ze sztucznym uśmiechem przyniosła moje zamówienie. Zjadłam dość spory kawał szarlotki i biorąc kubek z kawą wyszłam z lokalu. Wbiegłam schodami na piętro i powędrowałam prawie na koniec korytarza. Przydusiłam klamkę i wgramoliłam się do sali. Usiadłam obok łóżka Niall'a i popijając czarny napój boga zaczęłam opowiadać jakieś denne historie z dzieciństwa. Raz się śmiałam, raz płakałam. Gdy skończyły mi się chyba wszystkie historyjki westchnęłam i spojrzałam na zegarek wiszący nad łóżkiem. Wskazywał on dziesiątą, więc pewnie zaraz pojawi się reszta grupy i dziewczyny. Tak jak przypuszczałam po około dwudziestu minutach drzwi się otworzyły i pojawiła się w nich dziewczyna Liam'a.
-Cześć, co z nim? - Danielle pocałowała mnie w policzek.
-Bez zmian, ale lekarz mówił, że powinien wybudzić się jakoś w tym tygodniu - lekko się do niej uśmiechnęłam.
-To świetnie - ucieszyła się. - Idę powiedzieć reszcie. 
Tyle ją widziałam. Po chwili do sali wszedł Zayn informując mnie że będą dopiero wieczorem, bo mają ważną sprawę do załatwienia.
-Jak chcesz to mogę Cię odwieźć do domu, bo dziewczyny jadą z nami - zaproponował.
-Nie, dzięki. Zostanę - delikatnie się uśmiechnęłam i poklepałam chłopaka po ramieniu.
-Jak chcesz, ale w razie czego dzwoń wyrwę się i przyjadę - pocałował mnie w czoło i opuścił pomieszczenie.
Delikatny uśmiech wpłynął na moją twarz. Fajnie, że mam tę paczkę przyjaciół, drugich takich nigdzie nie znajdziesz. Mimo, ze popełniłam tyle błędów oni nadal ze mną są. Głośno westchnęłam i skierowałam swój wzrok w stronę maszyny wskazującej bicie serce. Linia poruszała się w systematycznie i wydawała przy tym dziwne bliżej nie określone dźwięki. Oby nasz blondyn szybko się wybudził. Wstałam z krzesła aby trochę rozruszać nogi. Postanowiłam przejść się do księgarni, która znajduje się nie opodal szpitala i kupić jakąś książkę. Żwawym krokiem opuściłam biały budynek i weszłam do dużo mniejszego, ale pomalowanego w wesołe, pastelowe barwy pomieszczenia. 
-Dzień dobry - miło przywitała się sprzedawczyni.
Z uśmiechem kiwnęłam głową. 
-Może pomóc? - znów usłyszałam ten sam głos.
-Dziękuję, jakiś bestseler? - zapytałam najuprzejmiej jak mogłam.
Kobieta pokiwała głową i pokazała półkę na której leżą książki, które powinny mnie zainteresować. Wybrałam jakąś na chybił trafił i położyłam na ladzie. 
-To wszystko? - zapytała wklepując cenę.
-Tak, dziękuję. Do widzenia - uśmiechnęłam się opuszczając księgarnię. 


Jest 21 ;p 
Trochę krócej, ale brak weny -.-
Dedykacja dla Edyty i Olki ;*
Do następnego ^^

6 komentarzy:

  1. Super Kochammmm tego bloga ;D
    ~Wika ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ^^ dobry jest ^^ czekamy aż Horan się wybudzi ;3 Edypa

    OdpowiedzUsuń
  3. Extra :D to jest na serio wciągające ;D dodaj jeszcze dzisiaj proszę!!! ;**
    ~Jula xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Dasz dziś nowy? proszeeee ;***
    ~Wika ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział przewiduję na jutro, ewentualnie na sobotę ;) Dzięki za miłe słowa :*

      Usuń
    2. Jeej Super nie mogę się doczekać ;)

      Usuń