wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 19

Emili
Obudziłam się koło dwunastej. Miałam lekko sucho w gardle, więc od razu, nawet się nie przebierając, zeszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam sok pomarańczowy. Wypiłam parę łyków z gwinta i odstawiłam go z powrotem. Ponownie pomaszerowałam do swojego pokoju. Przebrałam się w dżinsy i jakąś wyciągniętą koszulkę. Walnęłam się na łóżko i głośno westchnęłam. Wyciągnęłam rękę w poszukiwaniu telefonu i kiedy miałam już zrezygnować natknęłam się na zimny prostokąt. Ledwo zdążyłam wziąć go do ręki, zaczął wibrować. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i głosem wypranym z uczuć odmówiłam kolejnej imprezy. Byłam wykończona, a zwłaszcza po tej wczorajszej akcji z Chris'em. Co mi od jebało?! No dobra, może to i on zaczął mnie całować pod drzwiami do domu chłopaków, ale przecież mogłam go odepchnąć. Na pewno mogłam darować sobie tę szopkę na oczach chłopców. Zrobiło mi się cholernie przykro jak zobaczyłam ból w oczach Niall'a. Tak jakby nie mógł znieść, że kolejny raz nie jestem trzeźwa. Potem Zayn zaczął mnie opieprzać. Wiem, że miał rację, ale tak trudno to do siebie dopuścić. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nakryłam głowę poduszką udając, że mnie nie ma. Jednak natarczywiec przed drzwiami nie dawał spokoju. Wstałam i zeszłam na dół, kierując się do frontowego wejścia. Nagłym szarpnięciem otworzyłam wejście i ujrzałam osobę, której nie miałam najmniejszej ochoty znów widzieć.
-Cześć piękna - uśmiechnął się Chri i chciał mnie pocałować.
-A pierdol się - odepchnęłam go.
-Co jest? Wczoraj nie byłaś taka ostra - potarł kciukiem mój policzek.
-Byłam pijana, debilu. Nie chce widzieć ani Ciebie, ani Nathan'a, ani Andrew, nawet Charlie niech spieprza - warknęłam odpychając jego dłoń.
-Co Ci odbiło? - zapytał opierając się o framugę.
-Uświadomiłam sobie, że spieprzyliście mi życie i przez was straciłam przyjaciół! - krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Osunęłam się po nich, uprzednio zamykając je na klucz, aby nikt się nie dostał. Schowałam twarz w dłoniach uświadamiając sobie, jak cholernie dużo straciłem przez alkohol. Straciłam brata, przyjaciół i kogoś kto był bliski memu sercu, bliższy niż cała reszta. Podniosłam się z podłogi ocierając łzy. Rozejrzałam się po salonie. Panował tu istny bajzel. Wszystko było nie tam gdzie trzeba. Nigdy nie widziałam tu takiego bałaganu, coś musiało się stać. A gdzie są wszyscy? Przeszłam cały dom wzdłuż i wszerz, ale nikogo nie znalazła. Nie było też kluczyków od busa. Telefony chłopaków, które zawsze leżały przy ich łóżkach zniknęły. Nie było niektórych ciuchów Niall'a. Na korytarzu leżała bluza Liam'a. Nie była rzucona, tylko położona i lekko wygnieciona, jakby ktoś na niej leżał. Podniosłam ją z ziemi i otrzepałam z niewidocznego pyłku. Złożyłam ją i zaniosłam na łóżko Payne. Krążyłam po mieszkaniu i sprzątałam to co się dało, bo np nie ryzykowałam zaglądania do szafy Styles'a. W końcu usiadłam w salonie i włączyłam telewizje. Ktoś pociągnął za klamkę i po chwili zorientował się, że drzwi są zamknięte.
-Emili otwórz, bo zapomniałem kluczy - usłyszałam lekko zdenerwowany głos brata.
Szybko poderwałam się z sofy i otworzyłam wejście. Próg przekroczył Zayn z dziwną miną. Na twarzy miał jeszcze zaschnięte łzy i starając się ukryć rozpacz ruszył do kuchni. Poszłam w ślad za nim. Chłopak siedziała przy stole i wpatrywał się w okno. Zaparzyłam wodę i podałam mu gorącą herbatę.
-Dzięki - mruknął zanurzając popękane wargi w cieczy.
-Gdzie reszta? - zapytałam spokojnie.
Mulat gwałtownie podniósł głowę i spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem. Przygotowałam się na gwałtowne uderzenia wściekłości. Nawet lekko przymrużyłam oczy. Jednak nic takiego się nie stało.
-W szpitalu - mruknął słabym głosem.
Wybałuszyłam oczy i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, jednak po chwili zamknęłam je z powrotem. Powtórzyłam tę czynność kilka razy.
-Ja też zaraz tam jadę, przyjechałem się przebrać - dokończył herbatę i wyszedł z kuchni.
Po chwili zszedł ubrany w czarne dresy i białą bluzkę. W ręku trzymał niebieską bluzę. 
-Zostań w domu, wrócimy późno - rzucił wychodząc. - Nie schlaj się - odwrócił się przy drzwiach taksówki. 
Skinęłam głową i pomachałam mu. Weszła do domu i usiadła na sofie. Dlaczego są w szpitalu? Co się stało? Oby tylko żadnemu z chłopaków nic nie odbiło. Nie, na pewno nie. Oni są zbyt perfekcyjni na próby samobójcze. Zresztą z jakiego powodu. Harry ma Louis'a, Louis ma Eleanor i Harry'ego, Liam ma Danielle, Zayn ma Perrie, Niall ma ich wszystkich. Zresztą każdy z nich ma wszystkich razem i każdego z osobna. Więc na pewno nic im nie jest. Może ktoś z ich muzyków albo jakiś przyjaciel, ale Malik był taki smutny. Może Dan, El albo Pezz? Ale to do nich nie podobne. Siedziałam owładnięta myślami i zastanawiałam się kto mógł trafić do tego jebanego szpitala. Przecież mogłam zapytać się Zayn'a. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Głośno westchnęłam i zrezygnowana opadłam na poduszki. Zamknęłam oczy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Wieczorem obudził mnie szczęk kluczy w zamku. Szybko się podniosłam i usiadłam. Po chwili do salonu wkroczył sponiewierany Harry.
-Nie powinieneś być w szpitalu? - zapytałam ostrożnie.
Styles spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Trzeźwa? - zapytał nie dowierzając.
Zawstydzona spuściłam wzrok i pokiwałam lekko głową. Zapadła cisza, spojrzałam na chłopaka. Na jego ustach pojawił się nikły uśmiech.
-Chłopaki wysłali mnie, żebym się wyspał - westchnął.
-Wiecie już coś? - udawałam, że jestem w temacie.
-Nie - warknął.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę po czym mój towarzysz rozmów wstał i udał się do swojego pokoju, żegnając się cichym 'dobranoc'. Westchnęłam i pomaszerowałam do kuchni. Zaparzyłam wodę i zrobiłam sobie gorącej czekolady. Usiadłam przy blacie i krótkimi łykami pozbawiałam szklankę zawartości. Moją głowę nadal zaprzątały myśli o osobie leżącej w szpitalu. Ciekawe kto to? Ciekawe czy w ogóle jeszcze żyje? Moje rozmyślenia przerwało głośne trzaśnięcie drzwiami, wyszłam z pomieszczenia w którym się znajdowałam i w przedsionku zobaczyłam zdenerwowanych chłopców.
-Jebany frajer - mruknął Louis i poszedł do łazienki na piętrze.
Zayn spojrzał na mnie nieprzenikliwym wzrokiem.
-Zrób mi coś do picia, młoda - poprosił.
-O ja też chcę! - zakrzyknął Liam.
-To mi też zrób - Lou wychylił się z łazienki.
Uśmiechnęłam się lekko i pokierowałam się do miejsca, w którym byłam wcześniej. Zrobiłam im herbatę cytrynową i kanapki.
-A gdzie Niall? - zapytała, nie widząc blondyna.
Trójka przyjaciół zamarła i znacząco na siebie spojrzeli.
-Mówiłem Ci, że jesteśmy w szpitalu, prawda? - skinęłam głową na pytanie Malik'a. - No to my właśnie.. - wziął głęboki oddech. - Byliśmy u Niall'a.
-Co się stało? Jakiś wypadek? - oczy mało nie wyszły mi z orbit.
-Liam, może ty, bo mi nie przejdzie przez gardło - zaproponował mój brat.
Payne spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem. Wypił trochę herbaty, zagryzł kanapką i chyba nie wiedział jak się zabrać do powiedzenia mi prawdy.
-Niall.. On.. On.. - jąkał się.
-No wysłów się! - krzyknęłam.
-On chciał popełnić samobójstwo - spuścił wzrok, a do kubka wpadła łza.
Zatkał mnie, kompletnie mnie zatkało. Łyżeczka którą trzymałam w ręku wypadła mi i z głuchym odgłosem odbiła się od kafelek. Z pod moich powiek zaczęły wyciekać łzy.
-Powiedz mi, że on żyje - zażądałam. 
-Chciałbym - mruknął Tomlinson.


Jest kolejny rozdział ;D
Może nie za dużo on wyjaśnia, ale taki był cel ;p
Mam nadzieję, że się spodoba ^^

2 komentarze:

  1. Hahahaha w końcu jest :D Ale fajny jest . Z poważaniem Edyp xD

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział , czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń