czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 18

Po długiej i żmudnej wędrówce dotarłem do swojego azylu. Rzuciłem się na łóżko i próbowałem zasnąć, jednak nie było mi to dane. Przewracałem się ze strony na stronę. Myślałem, że trwało to przynajmniej godzinę. Zdenerwowany wziąłem telefon do ręki i głośnym warknięciem skomentowałem fakt, że minęło zaledwie piętnaście minut. Usłyszałem przeraźliwy huk więc zgramoliłem się z łóżka i powłócząc nogami zszedłem na dół. Obraz jaki na mnie czekał kompletnie mnie obudził. Po pierwsze brak Eleanor, Danielle i Perrie. Chociaż ta druga sprawa była o wiele gorsza. Wracając do tematu. Chłopaki stali równie zdziwieni i wpatrywali się w Emili i Chris'a zawzięcie całujących się pod ścianą. Chyba nas nie za uwarzyli, a my nie mogliśmy zrobić kroku.
-Nie wierzę, po prostu nie no, kurwa, nie wierzę! - wydarłem się.
Em natychmiast odskoczyła od chłopaka i spojrzała na nas przerażonym wzrokiem. Moje dłonie samoistnie zacisnęły się w pięści, a żyłka na czole zaczęła niebezpiecznie pulsować. Jednak uprzedził mnie Zayn. Złapał Chri za koszulkę i dość brutalnie cisnął w stronę drzwi. Chłopak z nadmiaru alkoholu w krwi upadł na podłogę. Malik szybko go podniósł i wypieprzył za drzwi.
-Piękne przedstawienie - warknąłem wkurwiony, uderzając rękę w ścianę obok głowy czarnulki. 
Ta odskoczyła z piskiem co skomentowałem prychnięciem.
-Patrzę nawet w miarę trzeźwa - zironizował Louis.
Dziewczyna spojrzała na niego dziwnym wzrokiem. Ustałem obok Zee i wpatrywałem się w bliżej nieokreślony punkt na ścianie. Zayn spojrzał na mnie lekko niespokojny i położył rękę na moim ramieniu. Wściekły strząchnąłem ją i powędrowałem do swojego pokoju mocno trzaskając drzwiami.

Zayn 
-Zajebiście to rozegrałaś - warknąłem na dziewczynę wpatrującą się w schody, na których przed chwilą zniknął blondyn.
-O co wam chodzi? - zapytała lekko wstrząśnięta.
-O nic kurwa, o nic - warknął Harry i wyszedł z salonu.
-Jeszcze się pytasz, spójrz jak się zachowujesz - Liam podniósł ręce do góry i też opuścił pomieszczenie.
Louis tylko pokręcił głową, zmierzył lekko pijaną dziewczynę wzrokiem i ulotnił się w ślad za Payne'm.
-Nie mam na Ciebie słów. Znów wszystkim zjebałaś humor - nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem poszedłem do pokoju Horan'a.
Delikatnie uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Blondyn siedział na parapecie i zapalczywie wpatrywał się w dal.
-Niall - szepnąłem.
-Wyjdź, Zayn - spojrzał na mnie zamglonymi oczyma. - Nie chcę z nikim gadać, nie wiem co robić, mam tego wszystkiego dosyć - warknął i schował twarz w dłoniach.
Podszedłem do niego i objąłem ramieniem. Chłopak podniósł głowę, smutno się uśmiechnął i zszedł z parapetu zrzucając moje ramię. 
-Co jest? - złapałem go za ramiona.
-Malik, nie teraz, nie dzisiaj, nie mam ochoty na nikogo patrzeć, ani z nikim rozmawiać. Na prawdę dziękuję Ci za pomoc, jesteś wspaniałym przyjacielem, ale tym razem muszę poradzić sobie sam - chłopak otarł samotną łzę spływającą po jego policzku i przytulił się do mnie.
Objąłem go ramieniem i czułem jak po woli moja bluzka przesiąka słonym deszczem spływających spod powiek Niall'a. Po chwili chłopak odsunął się ode mnie otarł mokre policzki i uśmiechnął się słabo.
-Jeszcze raz dziękuje - powiedział i przetarł zaczerwienione oczy.
-Nie ma za co, od tego jest druga część Ziall'a - poklepałem go po ramieniu.
Na te słowa chłopak lekko się zaśmiał ukazując aparat.
-Chcę zostać sam - spuścił głowę.
-Jasne - uśmiechnąłem się bardziej do siebie niż do niego. - Dobranoc - poczochrałem jego czuprynę i wyszedłem.
Z lekkim uśmiechem na ustach skierowałem się do swojego pokoju. Spojrzałem na łóżko Styles'a. Loczek spał w najlepsze i cicho pochrapywał. Cisnąłem w niego poduszką z taką silą, żeby się obudził.
-Czego? - wyseplenił.
-Nie chrap - próbowałem stłumić śmiech.
-Pieprz się - warknął i opadł na poduszki.
Zaśmiałem się pod nosem i również położyłem się spać. Kolejnego ranka obudziły mnie jakieś krzyki z korytarza przed moimi drzwiami.
-Dzwoń po tą jebaną karetkę traci przytomność! - Darł się Louis.
Gdy usłyszałem te słowa wybiegłem z pokoju jak z procy.
-Co się dzieję?! - wpadłem na korytarz zakładając dresy.
-Później Ci wyjaśnimy, na razie jedziemy za karetką. Ruszaj się - pośpieszał mnie Liam.
Wróciłem do pokoju naciągnąłem na siebie koszulkę i już byłem na dole. Spotkałem tam roztrzęsioną Dan, El i Perrie. Przytuliłem blondynkę i wszyscy razem poszliśmy do naszego busa. Payne nie chciał budzić naszego kierowcy o tak wczesnej porze, więc sam zasiadł za kierownicą. Siedziałem obok niego z przodu. Złamaliśmy wszystkie przepisy drogowe pędząc za uprzywilejowanym samochodem. Do szpitala dotarliśmy jakieś dziesięć minut po karetce. Wyskoczyłem z samochodu i pobiegłem do środka białego budynku. W środku unosił się ten okropny zapach środków dezynfekujących. Miałem podejść do lady, ale uprzedził mnie Harry i zdenerwowany wypytywał o coś pielęgniarkę. Ta kręciła tylko głową widocznie nic nie rozumiejąc z paplaniny Loczka. Po chwili do akcji wkroczył Liam i na spokojnie wyjaśnił coś pielęgniarce. Kobieta sprawdziła coś w komputerze po czym podała odpowiedź Li. Chłopak pobladł na twarzy i mało nie upadł na ziemię. Wrócił do nas i usiadł na krześle łapiąc głęboki oddech.
-Co jest? - zapytał zdenerwowany Louis.
Payne zrezygnowany pokręcił głową. Dopiero teraz zauważyłem, że wśród nas brakuje Niall'a.
-Co on sobie zrobił? - zapytałem zaciskając wargi.
-Nażarł się jakiś tabletek, znaleźliśmy go rano w łazience - powiedziała Danielle, a po jej policzku potoczyła się łza.
-Co Ci powiedziała ta baba? - dopytywał się Lou.
-Praktycznie nie ma szans na przeżycie - powiedział ledwo dosłyszalnym szeptem.
Dziewczyny zaczęły płakać. Złapałem się za włosy i uderzyłem głową w ścianę.
-Cholera! - warknąłem. - Gdzie on teraz jest?
-Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami Daddy. - Próbują usunąć toksyny z jego organizmu.
Osunąłem się po ścianie na zimną posadzkę i niecierpliwie czekałem na lekarza. Po kilki godzinach rozpaczania, gdybania i obwiniania się pojawił się ten chuj w białym kitlu. Zerwałem się z podłogi i podbiegłem do niego. 
-Co z nim? - zapytałem trzęsącym się głosem.
-Jest bardzo źle - mężczyzna spuścił głowę. - Nie wiadomo czy przeżyję więcej niż dobę. Ta noc o wszystkim zadecyduję - poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Chwiejnym krokiem wróciłem do reszty i powtórzyłem im to o czym przed chwilą się dowiedziałem. Wszystkim zaparło dech w piersiach, nikt nie mógł wykrztusić słowa. Co uroiło mu się w tym blond łbie?! Jak on mógł to zrobić, przecież wszyscy tak go kochamy. Stałem przyciskając nos do szyby i patrząc na bezwładne i bezbronne ciało Niall'a ułożone na wznak na śnieżnobiałej pościeli. Reszta wyglądała pewnie tak jak ja. Intensywnym wpatrywaniem się próbowałem przywołać go z powrotem do żywych. Nic z tego nie wyszło. Po moim poliku potoczyła się łza, która po chwili skapnęła na blond włosy Perrie wtulającej się w moją klatkę. Nagle maszyny zaczęły piszczeć i pojawiła się na nich ciągła linia. Do pomieszczenia wbiegł lekarz i kilka pielęgniarek, zaczęli go reanimować. Zasłonili szybę żaluzjami, więc żadne z nas nic nie widziało. Spojrzałem na Liam'a i Danielle, oboje płakali. Zresztą tak samo jak Louis, Eleanor, Harry, ja i Edwards. Po chwili z sali wyszedł lekarz zdejmując białe rękawiczki z rąk. Czy w  tym jebanym szpitalu wszystko musi być białe?! 
-Co z nim?! - pierwszy odezwał się Liam ocierając policzki.


No to jestem z 18 ;p 
Mam nadzieję, że się podoba xd
Co sądzicie?

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z Sernikien . To jest dziwne że się z nią zgadzam a może i nie , ale to jest piękne i chce widzieć rozdział 19 ! Nał ! Z poważaniem Edyp xD

    OdpowiedzUsuń