czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 14

Emili
Zapowiadała się kolejna impreza w piątkę. Mieliśmy spotkać się w najlepiej znanym mi parku, więc żwawym krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Już z daleka widziałam wygłupiających się chłopaków i Charlie nerwowo stąpającą z nogi na nogę. 
-Cześć! - podeszłam do nich.
-Hej! - Char mnie przytuliła.
-Świetnie wyglądasz - skomplementował Nathan.
Uśmiechnęłam się tylko. Miałam na sobie jedną z moich mniej oficjalnych sukienek, a do niej czerwone trampki. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i ruszyliśmy w stronę klubu. 
Bawiłam się na środku parkietu już lekko wstawiona. Nie miałam pojęcia gdzie podziałam się reszta moich towarzyszy. Wiem tylko, że obok mnie tańczyła jakaś blondyna, którą na pewno nie była Charlie. Chuj tam. Była lekko plastikowa, ale tańczyła fajnie. Dziewczyna rozciągnęła swoje wargi w szerokim uśmiechu i zawołała mnie do kółka. Od razu się zgodziłam i przeszłam parę kroków, aby trafić razem z nią do środka. Przyciągałyśmy spojrzenia wielu chłopków i mężczyzn. Cieszyło mnie to i ją chyba też.

Zayn
Ciekawe gdzie znowu wcięło tą małą. Siedzieliśmy na kanapie razem z Perrie, Eleanor i Danielle, i oglądaliśmy jakiś horror. Nie było z nami blondyna, powiedział że pójdzie pograć na gitarze. Widać było, że martwi się o Emili. Wszyscy się o nią martwiliśmy. Pewnie wróci w takim stanie jak wczoraj. Westchnąłem głośno i spojrzenia zebranych skierowały się na mnie.
-Co jest? - zapytała Elka.
-Nic - blado się uśmiechnąłem. - Zastanawiam się gdzie wywiało Em. 
-Pewnie siedzi na jakieś imprezie z Nathaniel'em, Chris'em, Andrew i Charlie - Dan wzruszyła bezradnie ramionami.
-I pewnie skończy się to tak jak wczoraj - stwierdził Liam.
-Ja jej do pokoju nie będę niósł - Harry podniósł ręce do góry.
-Może chodźcie jej poszukać? - zaproponowała Edwards.
-Dobry pomysł, tylko pójdę po Horan'a - podniosłem się z sofy.
Wbiegłem po schodach na piętro i bez pukania wtargnąłem do pokoju chłopaka. Niall siedział z gitarą w ręku i nad czymś zawzięcie myślał.
-Co jest? - zapytał podnosząc na mnie wzrok.
-Idziemy szukać Młodej, idziesz? - popatrzyłem w jego oczy.
-Pewnie, tylko się trochę ubiorę - odłożył delikatnie instrument i podszedł do szafy.
Nałożył na siebie czarną koszulkę i niebieską bluzę. Wygrzebał z szafki niżej jeszcze białe nike i mogliśmy iść. 

Niall
Wyszliśmy z domu i rozdzieliliśmy się. Odruchowo spojrzałem na zegarek, było koło piętnastej. Pokręciłem głową z politowaniem i razem z Lou i Zayn'em ruszyliśmy w stronę najbliższego baru. Przeszukaliśmy go wzdłuż i wszerz ale nigdzie jej nie było. Wróciliśmy do umówionego miejsca i poczekaliśmy chwilę na resztę. Liam i Harry wracali z pustymi rękami, tak samo jak Elka, Danielle i Perrie. Nikt jej nie znalazł. Mój wzrok znów powędrował na zegarek. Siedemnasta. No to ładnie, szukaliśmy jej około dwóch godzin i żadnych śladów. Spojrzałem na zebranych.
-Może przeszukamy park? - podrzucił pomysł Styles.
-To chodźcie, nie mamy nic do stracenia - Zayn wzruszył zrezygnowany ramionami.
Całą grupą wyruszyliśmy na poszukiwania. Najpierw zaszliśmy do ulubionego parku dziewczyny, ale tam jej nie była. Ruszyliśmy więc do innych parków, oczywiście tych do których mogliśmy dojść piechotą.
Bez żadnych większych rezultatów wróciliśmy do domu. Siedzieliśmy w kuchni i kombinowaliśmy gdzie ona mogła się podziać. Nikomu nic nie przychodziło do głowy. Po prostu ją wywiało. 
-No to chyba zostało nam tylko czekać aż sama wróci - Harry oparł głowę na dłoniach.
-Nie! - wstałem z miejsca. - Jest jeszcze jedno miejsce - powiedziałem.

Emili
Siedziałam u Coosey'ów w domu i popijałam browara. Oglądaliśmy jakąś komedię i śmialiśmy się jak idioci, nie tylko dlatego, że film był dobry, ale dlatego, że byliśmy nieźle wstawieni. Znudziła nam się zabawa w klubie więc poszliśmy do domu. Chłopaki wyciągnęli piwo, wódkę, puścili jakiś film i rozwaliliśmy się na kanapie.
-Zapaliłabym - mruknęłam.
-Chcesz masz - zaśmiał się Chri, podając mi Malboro.
-Dzięki - zabrałam całą paczkę.
Wyjęłam szluga, włożyłam go do ust. Popatrzyłam na chłopaka, ten uśmiechnął się i zapalił mi papierosa. Zaciągnęłam się mocno i wydmuchałam dym prosto w jego twarz. Ten tylko prychnął i sam zapalił fajkę. Reszta też się poczęstowała i po chwili siedzieliśmy w szarych oparach z papierosów, ale nikomu to nie przeszkadzało. Andrew polał wódkę po kieliszkach i wypiliśmy. Ja z Chars popiliśmy sokiem, a chłopaki sobie darowali. Wychyliliśmy jeszcze parę kolejek, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Nathaniel chwiejąc się na boki poszedł otworzyć. Rozległy się jakieś rozmowy i do pomieszczenia wparowało 1D z dziewczynami. Moje oczy się rozszerzyły i kieliszek wysunął mi się z dłoni. Nad samą podłogą złapał go Chris, ale cała wódka już się wylała. Przeklął pod nosem i resztę zawartości butelki wypił z gwinta. Blondyna walnęła go w potylicę, ochrzaniając go za to. Jednak on nic sobie z tego nie robił i poszedł do kuchni po kolejną butelkę. No może doczołgał się, ale mniejsza o to.
-Zbieraj się młoda - pośpieszał mnie brat.
-Nie - oburzyłam się.
-Skończ pierdolić, idziemy - warknął.
-Jak dziewczyna nie chce, to co ją ciągniesz? - z kuchni wyszedł Markoll.
-Zamknij ten tępy ryj, bo znów Ci zapierdolę - obok Malik'a ustał Niall.
-Nie uda Ci się - zaśmiał się tamten, ledwo utrzymując równowagę.
-Rozjebałem Cię jak byłeś w miarę trzeźwy, więc w takim stanie to Cię tknę palcem i leżysz gnido - wysyczał blondyn przez zęby.
-To chodź - szarooki wyszedł na środek pokoju, mało co nie wywalając się po drodze.
-Kpisz czy jak? - wyśmiał go Horan.
-No co boisz się? - podpuszczał go Chris.
-Kurwa, zaraz będziesz leżał - Nialler podciągnął rękawy bluzy.
-Zostaw Niall, nie opłaca się - Liam złapał go za ramię zaciskając szczękę.
-Liam, no. Tylko raz - popatrzył na niego zamglonymi oczyma.

Niall
-Liam proszę, puść mnie - powiedziałem do bruneta.
-Dobra idź - zabrał rękę z mojego ramienia.
Delikatnie się do niego uśmiechnąłem, a potem podszedłem do Chri, który słaniał się na nogach i sprzedałem mu bombę. Padł na podłogę jak długi z zakrwawionym nosem i jęknął żałośnie. Prychnąłem i łapiąc Emili za ramię wyszedłem z tego domu. Puściłem dziewczynę dopiero na drodze i jeszcze poddenerwowany cofnąłem się do chłopaków. Em zajęły się dziewczyny. 
-Kolejne ładne przyłożenie - uśmiechnął się tata.
-Dzięki - poklepałem go po ramieniu. - Wkurwił mnie - przetarłem twarz dłonią.
-Nie tylko Ciebie - idący za mną Zayn kopnął w śmietnik.
-Spokojnie - westchnąłem i poczochrałem czuprynę Zee.
-Ty mogłeś mu zajebać, a ja nie odreagowałem - prychnął.
-Miałeś jeszcze dwóch - rzucił Lou z uśmiechem.
-No więc - zatrzymał się.
-Następnym razem - przekonywał go Li.
-Ty chyba też nie w humorze? - zapytał wznawiając marsz.
-No nie bardzo - mruknął.
-Widać - westchnąłem. - Chyba dzisiaj wszyscy się trochę podkurwiliśmy - uśmiechnąłem się.
-Oj tak - Harry potrząsnął lokami.
-Jak tam dziewczyny z przodu? - zaciekawił się Lou.
-Marnie - odparła Perrie.
-Aż tak źle? - wytrzeszczyłem oczy.
-Całkowita najebka - wyjaśniła Eleanor.
-Jeszcze gorzej niż wczoraj - powiedział Hazza po drobnych oględzinach. 
Czarny głośno westchnął i zrezygnowany walnął pięścią w jakieś drzewo.
-Bo sobie rękę połamiesz - złapałem go za łokieć. - Też jestem wkurzony, tak jak wszyscy, ale spokojnie Zayn. Zawsze dajemy radę to i tym razem damy - pocieszałem go.
-Dzięki Horan - objął mnie ręką w pasie i szliśmy dalej.
Zaśmiałem się i kręcąc głową szedłem obok niego, nie komentując jego zachowania. Pewnie gdyby ktoś nas teraz zobaczył pomyślał by, że jesteśmy gejami, ale my jesteśmy przyjaciółmi, mogę nawet powiedzieć, że braćmi. Nie interesuje nas bardzo zdanie innych. 
-Ziall*. My już w domu - moje przemyślenia przerwał rozbawiony głos Louis'a.
-Spoko - odwzajemniłem jego uśmiech. 
Dziewczyny zaprowadziły nawaloną, już prawie śpiącą Emili do pokoju, a my zostaliśmy w kuchni robiąc późną kolację. Chłopaki poszli się przebrać, wiec zostałem w pomieszczeniu z Eleanor, Danielle i Perrie.
-Ciągnie Cię do Em - zaczęła Dan.
-Widać, że się zakochałeś - kontynuowała El.
-Przemów jej do rozumu, bo pójdzie w balety. Tylko Ciebie się posłucha - dokończyła Pez.
-Wy też zaczynacie? - jęknąłem patrząc na nie spod byka.
-Niall, przecież sam o tym doskonale wiesz, tylko nie chcesz się przyznać - do kuchni wpadł Liam.
-Nie macie innych tematów? - popatrzyłem na niego błagalnie.
-Może mamy, ale lubimy ten - kolejnym gościem był Malik.
-Czepiacie się - wywróciłem oczami.
-Wcale nie! - kwestia Harry'ego.
-Jeszcze tylko brakuję Louis'a - rzuciłem od niechcenia.
-Jestem i zgadzam się z nimi - Tomlinson wszedł z uśmiechem.
-Przegłosowaliśmy Cię więc się przyznaj - poleciła mi Ed.
-Nie macie co robić, czy jak? - próbowałem się bronić.
-Właśnie to jest nasze zadanie - wyszczerzył się Loczek.
Podniosłem brew w pytającym geście.
-Zmusić Cię do prawdy w tej sprawie - wyjaśniła mi Cal.
-Nie znam was, idźcie wy - zaśmiałem się.
-Już myślałem, że strzelisz focha - Hazza wwalił mi się na kolana.
Pokręciłem głową z politowaniem.
-Lubię Narry'ego**, ale złaź - zepchnąłem go z kolan.
Harry z głośnym krzykiem upadł na posadzkę. Wszyscy się zaśmialiśmy i obserwowaliśmy zbierającego się z podłogi Lokowatego. Chłopak wstał i masował obolały tyłek. Jego naburmuszona mina wywołała u nas kolejną salwę śmiechu.
-Która godzina? - zapytałem przecierając zamykające się oczy.
-Koło dwudziestej pierwszej - El zaczęła masować mi barki.
-Dzięki - uśmiechnąłem się do niej i poklepałem po dłoniach. - Louis trzymaj ją przy sobie - wymierzyłem palcem w przyjaciela.
-Nie mam zamiaru jej puszczać - uśmiechnął się i posadził sobie dziewczynę na kolanach.
Calder zareagowała cichym piskiem, a potem zdzieliła Lou w potylicę. Wszyscy znów się zaśmialiśmy, a ja powoli zasypiałem na krześle.
-Niall, idź spać - Zayn podniósł mnie za ramiona.
-Dzięki, stary - poklepałem go po ramieniu i ruszyłem w stronę schodów.
W lecząc nogę za nogą dostałem się do swojego pokoju i nawet się nie przebierając padłem na łóżko. Leżąc twarzą w poduszce zdjąłem bluzę i rzuciłem ją w kont pokoju. Głośno westchnąłem i przekręcając się na bok i próbowałem zasnąć. Nagle drzwi mojego pokoju się otworzyły.
-Niall
-Malik, jeżeli znów przyszedłeś mnie o to wypytywać, to do cholerny jasnej wypierdalaj - warknąłem.
-Niall, posłuchaj mnie, ok? - zapytał siadając na brzegu łóżka.
Z jękiem zapaliłem lampkę nocną i usiadłem obok Czarnego.
-Nawijaj - pośpieszałem go.
-Eh.. Widzę jak patrzysz na Emili, widzę, że Cię do niej ciągnie, widzę, że się w niej kochasz, ale nie wiem czemu jej tego nie powiesz. Em też ewidentnie do Ciebie ciągnie. Horan kocham Cię jak brata i błagam Cię nie spieprz tego. Na prawdę mam nadzieję, że będziecie razem, na prawdę.. - spojrzał na mnie.
-Zayn.. Ja.. Nie wiem co powiedzieć - wypuściłem powietrze z ust.
-Nic nie musisz mówić - poklepał mnie po ramieniu i szeroko się uśmiechnął.
Zee wstał i chciał wyjść. Złapałem go za łokieć i sam wstałem. Przytuliłem go.
-Dziękuję, jesteś najlepszym przyjacielem i bratem jakiego kiedykolwiek miałem.
-Nie masz za co dziękować, też Cię kocham bracie - poczochrał mnie po włosach i wyszedł.
Rzuciłem się na łóżko z szerokim uśmiechem i chwilę potem straciłem świadomość.

Cześć wam ;D 
I jest 14 ;p
*Ziall = Zayn + Niall
**Narry = Niall + Harry
Chcecie 15?

1 komentarz: