środa, 6 lutego 2013

Rozdział 13

Niall


Siedzieliśmy w salonie oglądając jakąś komedię. Nagle zadzwonił czyjś telefon. Rozejrzałem się po zebranych. Chłopaki wzruszyli ramionami, a Emili grzebała w kieszeni próbując wyjąć urządzenie. Zaśmiałem się cicho za co zostałem spiorunowany spojrzeniem czekoladowych oczu dziewczyny. Em przeprosiła nas i wyszła z salonu. Wróciła po piętnastu minutach, ale tylko po marynarkę, która wisiała na oparciu fotela. 
-Wychodzę! - krzyknęła.
-Gdzie? - zapytał Zayn.
-Nathan zaprasza do jakiegoś baru - powiedziała. - Będzie jeszcze Charlie - dorzuciła.
-O której będziesz? - dopytywał Lou.
-Późno, nie czekajcie - uśmiechnęła się i już jej nie było.
-Nie podoba mi się to - mruknął Liam.
-Chyba nikomu nie pasuje ten cały Nathaniel wraz z siostrą i kumplami - odparłem.
-A Tobie to zwłaszcza tych trzech - wyśmiał mnie Czarny.
-Milcz debilu - rzuciłem w niego poduszką.
-Młoda Ci się podoba, przecież to widać - odezwał się Harry.
-Skończmy ten temat, co? - jęknąłem.
-Nie - krzyknęli chórem. 
Jacy oni kurwa zgodni się zrobili.

Emili

Szłam w stronę domu Nat'a. Mieliśmy iść, niestety w czwórkę, do jakiegoś baru czy coś. Nie przebierałam się, bo nie było sensu.
-Cześć - przywitałam się całusem w policzek z Coo, Andrew i Charlie.
-A ja? - zapytał urażony Chris.
Pokazałam mu tylko środkowy palec i razem z Char wyszłam z posiadłości Coosey'ów. 
-Gdzie idziemy? - zapytałam.
-Do takiego fajnego baru - dostałam odpowiedź.
-Faktycznie mi to coś powiedziało - warknęłam.
-Nie denerwuj się skarbie - Coos objął mnie ramieniem.
-Nie skarbuj mi tu idioto - walnęłam go w potylicę.
-Idź ty małpo - zaśmiał się.
Głośnym westchnieniem zakończyłam naszą wymianę zdań. 
Siedzieliśmy w barze i popijaliśmy drinki. Wychyliłam swojego na raz i poprosiłam o następnego. Kelner bez namysłu mi go podał. Już trzymałam szklankę w ręku, ale ktoś mi ją bezczelnie wydarł i sam wypił. Moje oczy powędrowały w górę i napotkały szare spojrzenie Chri.
-Zatańczysz? - wyciągnął do mnie dłoń.
-Chętnie - uśmiechnęłam się cynicznie. - Ale na pewno nie z Tobą - skończyłam.
-No chodź, Emili - prosił.
W tym momencie podszedł do nas jakiś chłopak, może na oko z dziewiętnaście lat i poprosił mnie o to samo co przed chwilą Markoll. Odpowiedziałam mu uśmiechem i chwytając jego rękę poszłam z nim na parkiet. Usłyszałam jeszcze wianuszek przekleństw z ust odrzuconego przeze mnie chłopaka. Z nieznajomym przetańczyłam trzy, no może ze cztery tańce i wróciłam do baru. Polały się kolejne drinki, potem taniec z Nathaniel'em, Andrew i Charlie. Kolejne drinki i kolejne, i kolejne. W końcu straciłam rachubę i już nieźle mną miotało.
-Odprowadzisz mnie do domu? - ledwo wymamrotałam do ucha Coos'a, który wcale nie był w lepszym stanie.
-Pewnie - wychrypiał.
Wzięłam go pod rękę i razem ruszyliśmy w stronę mojego domu. Próbowałam iść prosto, ale coś mi nie szło. Nogi odmawiały posłuszeństwa, więc wlekłam się jedna za drugą. 
Po pewnym czasie opierałam się już o drzwi mieszkania i zawzięcie szukałam kluczyka w kieszeni. Cholera jasna, gdzie on jest?! Nathan już dawno poszedł, jak to ujął 'chlać dalej'. W końcu z kieszonki marynarki wyjęłam przedmiot, który był mi potrzebny. Po następnych kilku chwilach przekręciłam zamek i weszłam do środka. 
-Cii - mruknęłam do siebie i zdjęłam trampki.
Ruszyłam w stronę schodów, nie ukrywając nie szło mi to zbyt dobrze. 
-Halny wieje - rzucił ktoś po mojej prawej.
Machnęłam na niego ręką i po cichu weszłam po schodach. Tamten ktosiek cały czas szedł za mną, żebym się nie wywaliła. Dotarłam do pokoju. Ktoś wziął mnie delikatnie na ręce. Jestem najebana, ale te perfumy rozpoznam wszędzie. Zostałam położona na łóżko i przykryta kołdrą po sam nos.
-Dzięki Hazza - wymamrotałam przytulając się do poduszki.
-Nie ma za co - cicho się zaśmiał i ulotnił.

Niall

Obudziłem się jakoś koło ósmej rano. Dzisiaj tez mieliśmy wolne, więc mogłem jeszcze spać. Z głośnym westchnieniem opadłem na poduszki
-Au, kurwa mać - dobiegł mnie ściszony głos z pokoju obok.
Pokręciłem głową z politowaniem i nie zareagowałem. Widziałem przez okno jak wróciła wczoraj do domu, w gruncie rzeczy to dzisiaj bo było już koło drugiej. W najlepszym stanie to ona nie była. Tak samo jak ten chłopak, który ją odprowadzał. O ile mi się zdaję to Styles zaniósł ją do pokoju, bo słyszałem jego śmiech na korytarzu.  Z kolejnym zrezygnowanym westchnieniem odrzuciłem kołdrę i wstałem z łóżka. Wyciągnąłem z szafy szare dresy, które już po chwili miałem na sobie i powędrowałem do łazienki się umyć i ogolić. Po niecałym kwadransie siedziałem już w kuchni i pałaszowałem śniadanie. 
-Cześć, Niall - Zayn poczochrał mnie po włosach.
-Hej - uśmiechnąłem się do niego.
-Wiesz może o której wczoraj wróciła Młoda? - zapytał siadając obok i zabierając mi kanapkę.
-Jakoś chyba po drugiej - mruknąłem z pełnymi ustami. - I była nieźle najebana - dodałem.
-Co ty pieprzysz? - wytrzeszczył oczy. - Nigdy nie lubiła dużo pić - zastanowił się.
-Zapytaj Lokowatego. On Ci potwierdzi - wzruszyłem ramionami.
-Co mam potwierdzać? - do pomieszczenia wszedł Harry. 
-W jakim stanie była wczoraj Emili? - zapytał Zee.
-Nawalona w trzy dupy, żeby nie lepiej - zaśmiał się H.
-Ja pierdole - Czarny oparł głowę na dłoniach.
Po chwili pojawiła się reszta zespołu, a zaraz za nimi zeszła Em. 
-O której wczoraj wróciłaś? - tym razem zapytał Liam.
-Jakoś po drugiej chyba - wzruszyła ramionami. - Nie pamiętam.
-Aż tak źle było?! - zaśmiał się Lou.
-Uwierz, było jeszcze gorzej - Hazza podał dziewczynie wodę.
-Nie przesadzaj, Styles - dziewczyna uderzyła go w ramię.
-Nie przesadzam - obruszył się. - Zanosiłem Cię do pokoju dziecinko - dźgnął ją w żebra.
Am odsunęła się raptownie i mało nie spadła z krzesła. Runęła by jak długa, ale zdążyłem złapał ją za nadgarstek i szarpnąć z powrotem na miejsce.
-Bozia pokarała - zaśmiał się Malik.
-A Niall uratował - dodał Lou.
-Znów ze mnie gnijecie - bardziej stwierdziłem niż zapytałem. - Debile, no - pokręciłem głową zjadając ostatnią kanapkę z pomidorem. 
-Bywa i tak - Li poklepał mnie po ramieniu. 
Prychnąłem i podniosłem się z miejsca. 
-Siadaj - H pociągnął mnie za ramię na miejsce.
-Czego chcesz? - warknąłem na niego.
-Nie wkurzaj się, no - wstał i mnie przytulił.
Lekki uśmiech wpłynął na moją twarz, po chwili do uścisku dołączył się Louis, też mnie przepraszają, potem Zayn i Liam. Po grupowym przytulasie usiadłem z powrotem na miejsce, znów się uśmiechając.
-Co robimy? - rzuciłem.
-Może się przejdziemy - zamyślił się na chwilę Harry.
-Zadzwońmy po dziewczyny i zróbmy maraton filmowy - Tomlinson aż wstał z krzesła.
-Ja odpadam - powiedziałam Emili. 
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, trzasnęły drzwi i tyle widzieliśmy siostrę Zayn'a.

Hej : ) 
Dzisiaj trochę krócej, ale mam nadzieję, że ta 13 nie jest pechowa ;p
Podoba się wam? 
Pisać dalej?

2 komentarze: