środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 5.

     -Że.. Co to.. Jak.. Kiedy.. Co.. - jąkał się Harry.
Wszyscy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
-Nieźle młoda - przytuliła mnie Elka.
-Wiem - zaśmiałam się.
-Popisówa - Zayn włożył mi palca między żebra.
-Milcz Malik - wytknęłam mu język.
-Właśnie - rzuciła Dan stając obok mnie.
-To było niezłe - pochwalił Horan - ale wracamy, bo jestem głodny.
-Dlaczego mnie to nie dziwi? - zapytał ironicznie Liam.
Wszyscy się zaśmialiśmy i ruszyliśmy do domu aby zaspokoić Niall'a i jego żołądek jakąś porządną strawą. Chłopcy szybko wzięli sobie co kto chciał i rozsiedli się przed telewizorem.
-Dzięki, że nam coś zostawiliście! - krzyknęła Dan z kuchni.
-No nie gadaj, że nic nie ma - weszłam do pomieszczenia.
Na stole było pełno talerzy, jednak większość była pusta, a na tych które takie nie były, zostały dosłownie resztki.
-No to ja mam plan! - zawołała El.
-Jaki? - zaciekawiłam się.
-Idziemy na miasto. Tylko najpierw przebierzcie się w jakieś fajne ciuszki i rozniesiemy całą okolicę, co wy na to? - zapytała zabawnie poruszając brwiami.
-Ja jestem na tak - moja ręka wystrzeliła do góry.
-Ja też - to samo zrobiła Danielle.
-No to idziemy się szykować i za pół godzinki tutaj - zarządziła Eleanor.
     Stałam przed swoją szafą szukając odpowiedniej sukienki. Musiała być lekko wyzywająca i pasować do moich czarnych szpilek <klik>, które już trzymałam w dłoni. Zaczęłam przegrzebywać zawartość mojej garderoby. Wspominałam, że przeniosłam się z Zayn'em do chłopaków? Nie? No to właśnie mówię, a jak się powtórzyłam to sorki. Czy ja kurwa nic nie mam w tej szafie?! Spojrzałam na zegarek, zostało mi jeszcze piętnaście minut, byłam już uczesana i umalowana. Włosy zostawiłam rozpuszczone przeczesując je tylko szczotką. Makijaż też był delikatny. W końcu wyciągnęłam idealną, moim zdaniem, kieckę <klik> i poszłam się w nią przebrać. 
     Po chwili schodziłam już ze schodów. Skierowałam się szybko do kuchni, więc chłopcy nie zdążyli mnie nawet zauważyć. Usiadłam przy stole i czekałam na moje towarzyszki. Pierwsza w drzwiach pojawiła się Elka. Miała na sobie piękną błękitną sukienkę <klik>, a do tego czarne szpilki, takie jak moje. 
-Ładne buty - zaśmiała się.
-Twoje też.
-Wstań pokaż mi się - pociągnęła mnie za nadgarstek. - Wow, świetna kiecka, skąd ty ją wytrzasnęłaś?!
-A wiesz, że nawet nie pamiętam - zarechotałam - Twoja też jest śliczna.
-Dzięki - uśmiechnęła się. - No gdzie ta Dan?
-Jestem i ja moje drogie - weszła do kuchni.
-No to żeśmy się odstawiły - zaśmiałyśmy się wszystkie.
-Takie same szpilki - znów śmiech - Danka, świetną masz tą sukienkę<klik>.
-No wiem - okręciła się wokół własnej osi.
-To jak idziemy podbijać miasto? - zapytałam.
-No jasne, się głupio pytasz.
Dziewczyny wzięły mnie z dwóch stron pod ręce i wyszłyśmy z domu niezauważone. Ciekawe kiedy chłopaki się zorientują.
-To gdzie idziemy? - padło pytanie.
-Gdzieś gdzie nie będzie facetów, bo jak się pojawimy to oni nie zjedzą spokojnie - zaśmiałam się.
-Skąd wiesz? 
-Popatrz na tego faceta - wskazałam dyskretnie głową.
Obie spojrzały w tamtą stronę. Chłopak tak się na nas zapatrzył, że zaliczył mocne zderzenie z latarnią. Wpadł na nią z taką siłą, że po chwili siedział na chodniku pocierając obolałą głowę. Zaśmiałyśmy się donośnym śmiechem. Typek podniósł głowę i spojrzał na nas, po czym spalił buraka, szybko wstał i uciekł.
-Mówiłam - śmiała się pod nosem.
     Po jakimś czasie znalazłyśmy ustronną knajpkę i zamówiłyśmy jedną pizzę wielkości XXL. Ledwo same ją zjadłyśmy, wstałyśmy z miejsc uśmiechając się do młodego kelnera. 
-Całkiem ładny był ten kelnerzyna - mruknęła Dan.
-Nooo.. - westchnęłam - Blondyn z niebieskimi oczami mój żywioł - zaśmiałam się.
Dwie pozostałe dziewczyny wymieniły między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
-Niall! - wydarły się na cały głos.
-Zamknijcie się idiotki - delikatnie uderzyłam obie w ramię.
-No taka prawda - zarechotała Elka.
-Milcz złowroga kobieto - wymierzyłam w nią palcem.
-Wracamy do domu kociaki - Danielle objęła nas ramionami i ruszyłyśmy w drogę powrotną.
     Do domu wróciłyśmy po około pół godziny, zaśmiewając się w najlepsze. Spojrzałam na zegarek i aż mi oczy wyszły na wierzch, była już dwudziesta trzecia. Ładnie zaszalałyśmy.
-Cicho ciołki, już późna godzina chłopaki pewnie śpią.
Jak na komendę umilkłyśmy i na paluszkach weszłyśmy do domu. Odwiesiłyśmy kurtki, zdjęłyśmy buty i ze szpilkami w rękach kierowałyśmy się do salonu. Przeszłam przez całe pomieszczenie i nacisnęłam palcami na włącznik i po chwili pokój rozjaśnił się.
-Aww - wyrwało się z moich ust.
Na kanapie spali chłopcy. Ułożeni jeden na drugim. 
-Oooo - dziewczyny też się wzruszyły patrząc na nich.
-To ja mam pomysł - wyszeptałam - chodźmy najpierw się przebrać a potem ich obudzimy, bo jak się obudzą rano to szyi nie będą czuć - uśmiechnęłam się patrząc na nich.
-Pewnie na nas czekali - westchnęła Dan - to chodźmy.
Poszłyśmy na górę i po chwili wróciłyśmy już przebrane. Teraz tylko którego obudzić najpierw żeby reszta nie spadła z sofy. Po krótkim namyśle postanowiłyśmy obudzić tego, który opierał się na ramieniu Louis'a i był ostatni, w tej uroczej kanapeczce. Był to Zayn. Podeszłam do niego i delikatnie potrząsnęłam jego ramieniem. Mulat prawie natychmiast otworzył oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Zayn, idź spać do siebie, bo na kanapie się nie wyśpisz - poczochrałam go po włosach.
-Dzięki, młoda. Dobranoc - ucałował mnie w policzek i odszedł, ledwo trzymając się na nogach.
Kolejny był Lou. Eleanor usiadła obok swojego chłopaka i szeptając mu coś do ucha skierowała się razem z półprzytomnym brunetem na górę do sypialni. Potem do swojego pokoju odprawiłyśmy Loczka, który mało nie wywalił się, starając się wejść na schody. Naszła kolej na Liam'a. Danielle podeszła do Daddy'ego dźgając go lekko w ramię. Chłopak obudził się i podniósł głowę z ramienia Horan'a.
-So se dzieje? - zapytał nadal zaspany.
Cicho się zaśmiałyśmy, ale nic mu nie odpowiedziałyśmy. Dan wzięła go tylko za rękę i pociągnęła na górę do pokoju. Na kanapie został już tylko Irlandczyk. 
-Niall - szepnęłam mu do ucha, ale nie reagował - Nial, wstań, prooszę - jęknęłam przeciągle.
Blondasek delikatnie drgnął, ale nadal się nie obudził. Szlak, no! 
-Nialler, ruszaj swoje szanowne cztery litery z kanapy - syknęłam mu do ucha.
-Grzeczniej Em, grzeczniej - mruknął z nadal zamkniętymi oczami.
-Eee.. Od kiedy nie śpisz? - zapytałam niepewnie siadając obok niego.
-Wcale nie spałem.. Czekałem aż wrócicie.. Martwiłem się o was, wszyscy się martwiliśmy - popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami.
-Przecież nic nam nie jest - uśmiechnęłam się blado.
-Ale mogło wam się coś stać! - podniósł głos. - Nigdy więcej tego nie rób, ok?! Wiesz jak się martwiliśmy, wychodziliśmy z siebie, dodatkowo żadna z was nie wzięła telefonu. Mało szału nie dostaliśmy - potrząsnął mną lekko - Chcieliśmy już dzwonić na policję! - nadal krzyczał.
Stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Mimo, że znaliśmy się krótko nie widziałam go w takim stanie, ani nigdy Zayn nie wspominał o tym, że Horan się uniósł. Popatrzyłam w jego oczy, które dosłownie miotały piorunami, zaś z moich zaczęły cieknąć łzy. Nie byłam smutna, chociaż może trochę przygnębiona, ale bardziej kierowała mną, a raczej moimi łzami, obawa przed nagłym atakiem agresji ze strony Niall'a.
Spojrzałam na chłopaka. Siedział na sofie z twarzą schowaną w dłoniach. Trząsł się. Ze strachu, zdenerwowania? A może płakał? Zadawałam sobie pytania.
-Nialler - pociągnęłam nosem.
Blondyn jak na rozkaz podniósł się z łóżka i ustał na przeciw mnie. 
-Ja.. Przepraszam - zaczęłam.
-Nie Emili - pokręcił głową. - To ja powinienem Cię przeprosić, ten wybuch gniewu był nie potrzebny, tylko się przestraszyłaś. Chodź do mnie - wyciągnął ramiona w moją stronę.
Stałam osłupiała i bałam się zrobić jakikolwiek ruch. Przestraszyłam się go nie na żarty.
-Proszę Cię, Em. Nie bój się mnie - podszedł do mnie o krok.
W tym samym momencie ja zrobiłam jeden krok w tył. Jego mina wyrażała ogromne zdziwienie, ale cały czas się do mnie zbliżał, a ja nieustannie się cofałam, mając nadzieję, że uda mi się go uniknąć. Jednak nie ma tak kolorowo, plecami natrafiłam na ścianę,a Niall był coraz bliżej. Teraz wyglądał tak niewinnie, ale po tym wybuchu, zmienił się jego obraz w mojej głowie. Chłopak podszedł do mnie powoli, a ja gdybym mogła wlazłabym na ścianę.
-No nie mów, że się mnie boisz? - uśmiechnął się ciepło.
Wzruszyłam ramionami nie patrząc mu w oczy. Nastolatek delikatnie odciągnął mnie od ściany i mocnym i zdecydowanym ruchem przycisnął do swojej klatki piersiowej. Owiała mnie słodka woń jego perfum, jakby otulając mnie w kokonik. Powoli, jakby niepewnie objęłam Niall'a w pasie i mocniej wtuliłam się w jego koszulkę. Blondyn cicho zachichotał i odkleił się ode mnie, choć nadal staliśmy blisko siebie. Chłopak patrzył w moje oczy, a ja tonęłam w jego. Niall delikatnie się nachylił i musnął mój policzek, po czym tak po prostu się odwrócił.
-Yyyy - wyrwało mi się.
Nial odwrócił się i zaśmiał z mojej miny, szybko jednak zatykając usta dłonią, aby nikogo nie obudzić. 
-No chodź. Co tak stoisz? - zapytał i wyciągnął do mnie dłoń.
Podeszłam do niego, chwyciłam jego dłoń i zaczęliśmy wspinać się po schodach. Rozeszliśmy się na korytarzu. Ja weszłam do ostatniego pokoju po lewej, a Niall do pokoju naprzeciw, który należał do niego. 
Nie chciało mi się spać, więc usiadłam na parapecie i patrzyłam w dal. Po chwili niebo przeszyła błyskawica.
-No co jest kurwa? Burza w zimę? Pojebało?! - mamrotałam cicho pod nosem.
Wiedziałam kto zaraz pojawi się w moim pokoju, więc wślizgnęłam się pod kołdrę i udałam, że śpię. 3..2..1.. Drzwi uchyliły się i ktoś po cichu wszedł do pokoju. Podszedł do mojego łóżka i usiadł na jego brzegu.
-Boisz się? - szepnął.
-Nie, Niall, ale wiem że ty się boisz - cicho zarechotałam, a chłopak prychnął.
Odchyliłam kołdrę i nie musiałam długo czekać, po chwili chłopak leżał za mną i wtulał głowę w zagłębienie mojej szyi. Po chwili rozległ się donośny grzmot, a blondyn u mojego boku zatrząsł się i objął mnie w tali. 
-Horan, Ty się na prawdę boisz - odwróciłam się do niego twarzą.
-Cholera by to wzięła - zawstydził się i puszczając mnie wcisnął głowę w poduszkę.
-Nie masz się czego wstydzić - pocałowałam go w policzek.
-To głupie.. Idę do siebie - wstał.
-Nie wygłupiaj się. Chodź. Oboje wiemy, że jak pójdziesz to nie będziesz spał całą noc - westchnęłam.
Chłopak wrócił się i popatrzył na mnie.
-To posiedzę trochę, pomyślę - podniósł brew.
-Ja w ogóle nie będę z Tobą dyskutować - odwróciłam się plecami do niego.
Po chwili rozległ się donośny grzmot i błyskawica rozświetliła mój pokój. Niall cicho pisnął i wręcz rzucił się na łóżko. Otulił się kołdrą po sam czubek głowy i przygarnął mnie do swojej piersi. Po chwili mocny uścisk na mojej talii zelżał, a oddech blondyna stał się miarowy i spokojny. Całkiem szybko zasnął. Ja natomiast jeszcze chwilę kręciłam się po łóżku, aż w końcu wtuliłam się w silne ramiona Horan'a i zasnęłam.
     Obudziłam się kolejnego dnia rano, czyli koło dwunastej, jednak chłopaka już przy mnie nie było. Zwlokłam się z łóżka i w mojej sweet piżamce w kaczuszki zeszłam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu w domu nikogo nie było. Otworzyłam lodówkę i wzrokiem szukałam w niej mleka.
-Cześć Emili! - usłyszałam głos za sobą.
Odruchowo podniosłam głowę do góry i uderzyłam mocno w wykończenie przedmiotu chłodzącego. Potarłam się po głowie i klnąc pod nosem wyjęłam, już bez zbędnych zbliżeń, głowę z lodówki. Za sobą usłyszałam cztery rodzaje śmiechu. Chłopcy. Po chwili podszedł do mnie Liam.
-Nic Ci się nie stało? - zapytał z troską, pomagając mi usiąść na krześle.
-Będę miała sporego guza, zmroczyło mnie trochę i lekko kręci mi się w głowie, ale poza tymi drobnymi 'urazami' wszystko jest ok - uśmiechnęłam się do niego.
-No to nie do końca dobrze. Niall zaprowadź ją do pokoju, ja zrobię gorącej herbaty, kompres i zaraz wszystko przyniosę - nakazał.
-Na prawdę nie trzeba - próbowałam się wybronić.
Wystarczyło jednak jedno karcące spojrzenie Daddy'ego i już podnosiłam się z krzesła bez najmniejszego sprzeciwu. Chciałam iść sama, ale zaraz podszedł do mnie Horan i kazał podeprzeć się na jego ramieniu. Westchnęłam głośno i z pomocą blondyna doszłam do pokoju i walnęłam się na łóżko. Nastolatek próbował mnie pocieszyć, rozbawić, ale jakoś mu to nie wychodziło. Uśmiechnęłam się do niego blado i poklepałam po kolanie. Żarłok zaśmiał się głośno i wtedy do pokoju wszedł Payne niosąc to co wcześniej przygotował. Wzięłam od niego herbatę, a szmatkę nasączoną zimną wodą położyłam na czole. Byłam w pozycji pół siedzącej.
-Dzięki Li - uśmiechnęłam się miło.
-Nie ma za co młoda - odwzajemnił gest - Horan pilnuj - zaśmiał się do blondyna



Cześć ;D
To znowu ja ;p
Jak się podoba?

2 komentarze = kolejny rozdział
Do kolejnego spotkania ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz