wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 4.

 ***Dwa dni później - Boże Narodzenie***

     Obudziłam się rano i odruchowo spojrzałam na zegarek, który wskazywał siódmą. Wstałam i po cichu skierowałam się do łazienki aby się umyć i ubrać. Wyjrzałam przez okno i mało nie krzyknęłam z radości. Padał śnieg!! Było to istną rzadkością w Londynie. Jednak temperatura wynosiła zaledwie -1 stopień, więc śnieg długo nie poleży. Nałożyłam rurki, białą bluzkę z rękawem 3/4 i kurtkę. Po cichu, żeby nie obudzić chłopaków wyszłam na dwór. Skierowałam się do centrum handlowego. Ehh.. Te zakupy na ostatni moment. 
     Najpierw kupiłam jemiołę, ktoś ją powiesi, bo na pewno nie ja. Potem kupiłam prezent dla Zayn'a płytę <klik>, dla Niall'a bluzę <klik>, dla Harry'ego figurkę<klik>, dla Liam'a słuchawki<klik>, a dla Louis'a dwa prezenty. Bożo Narodzeniowy to breloczek <klik>, a urodzinowy to buty <klik>. Oczywiście nie zapomniałam o dziewczynach. Dla Eleanor sukienkę <klik>, dla Danielle buty <klik>, dla Taylor naszyjnik <klik>, a dla Perrie kolczyki <klik> Mam nadzieję, że się spodoba, bo się trochę wykosztowałam. 
     Wróciłam do domu koło dwunastej z pełnymi torbami. Musiałam zadzwonić do drzwi, bo nie dałam rady ich otworzyć. Coś szczękło w zamku i drzwi się uchyliły, a w nich zobaczyłam blond łepek Niall'a. 
-Gdzieś Ty była?! - wpuścił mnie do domu.
-Zapomniałam o prezentach i dopiero dzisiaj rano mi się przypomniało - zaśmiałam się wręczając mu torbę z jemiołą.
-Co ja mam z tym zrobić? - zapytał.
-Powiesić gdzieś, ciemnoto. Ja idę popakować i schować prezenty - skierowałam się w stronę schodów.
     Siedziałam na łóżku i pakowałam poszczególne rzeczy, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Kto tam? - pośpiesznie chowałam prezenty.
-Zayn - otworzył drzwi.
Jednak udało mi się schować prezent dla niego. Na łóżku została tylko rozłożona bluza dla Horan'a.
-Dla kogo? - spytał biorąc ciuch w ręce.
-Dla Nialler'a - wyrwałam mu rzecz.
-Fajna, spodoba mu się. Tylko dobrze schowaj, bo jak wyjdziesz z pokoju to tu wpadnie i przeszuka wszystkie szafki - zarechotał.
-Spokojnie, dam sobie radę. Schowam w takim miejscu, że nawet Ty nie znajdziesz - wytknęłam mu język.
-Marzysz - rzucił wychodząc.
Dokończyłam pakować prezenty, wrzuciłam je pod łóżko i wychodząc zamknęłam drzwi na klucz. Teraz ich nie znajdą. 
-Cześć chłopaki - weszłam do salonu gdzie oglądali telewizje. 
-Idę do łazienki - Niall zerwał się z sofy i popędził na górę.
Po chwili wrócił zawiedziony.
-Nie udało się znaleźć prezentów? - zaśmiał się Lou.
-Zamknęła drzwi na klucz - poskarżył się chłopak.
-Dowiesz się po kolacji wigilijnej - pogłaskałam go po czuprynie.
-Nie wytrzymam tyle - załkał.

***Parę godzin później - kolacja wigilijna***

     Hmm.. Może to być trochę głupie, ale ja byłam katolikiem mimo, że mój najukochańszy brat nim nie był.
-Zayn - zwróciłam się do niego - jeżeli nie chcesz nie musisz z nami jeść i w ogóle - popatrzyłam na niego.
-Zjem z wami - przytulił mnie.
Usiedliśmy do stołu, było nas całkiem sporo. Ja, Zayn, Niall, Louis, Liam, Harry, Danielle, Eleanor, Taylor i niestety Perrie. 
     Horan od samego początku wiercił się na krześle.
-Niall, usiądź spokojnie - pouczał go Liam.
-Ale prezeenty.. - jęknął blondyn.
-Dobra już, po nie idę ale za kare dostaniesz ostatni - wytknęłam go palcem.
Poszłam na górę sięgnęłam pod łóżko i wyjęłam wszystkie podarunki. Zeszłam na dół i podeszłam do Zayn'a.
-To najpierw dziewczyny - zaśmiałam się z miny Niall'a.
-Elka - przytuliłam ją i wręczyłam pakunek.
-Boże jaka śliczna, dziękuję - objęła mnie.
-Mądra decyzja z tym suwakiem z przodu - rzucił Louis szczerząc zęby.
-Zboczeniec - El strzeliła go po głowie.
-Dan - zrobiłam to samo co z Eleanor. 
-Wow - pocałowała mnie w policzek.
-Tay - uściskałam ją.
-Cudny - przytuliła mnie.
-Ehh.. Perrie - dziewczyna się na mnie rzuciła - robię to tylko dla Zayn'a - warknęłam jej do ucha. 
-No to teraz chłopcy. Lou - zaczęłam. - To na święta, a to na urodziny - podałam mu w dobrej kolejności.
-Nareszcie nie będę gubił kluczy - zaśmiał się na breloczek. - Zajebiste buty. Dzięki - ucałował mnie.
-Tato - podeszłam do Liam'a.
-Dzięki - cmoknął mnie w policzek - chociaż na chwilę będę mógł odpocząć od tych debili - wyszeptał mi do ucha.
-Brat - podałam mu małe pudełeczko.
-Przecież ta płyta jest już dawno wyprzedana. Nigdzie jej nie mogłem dostać - mocno mnie przytulił.
-Udusisz mnie i Horan nie dostanie swojego prezentu.
-Aa tej ładnej b.. - zatkałam mu usta ręką.
Malik zrobił przepraszającą minę. 
-Harry - posłałam mu uśmiech i przytuliłam.
-Świetne! Dzięki - wyszczerzył ząbki.
-No i nasz głodomór - uściskałam go mocno i dałam torebkę z bluzą.
-Jest zajebista. Dzięki - pocałował mnie w kącik ust.
Na moje szczęście chłopcy nic nie zauważyli.
-No to teraz coś dla Ciebie - Marchewa objął mnie ramieniem.
-Tak od nas wszystkich - dodał swoje Hazz.
-Wiem, że zawsze chciałaś taki mieć - uśmiechnął się Z.
-Nie, to niemożliwe - wyjąkałam.
-Chodź przed dom - Niall złapał mnie za rękę i pociągnął na podwórko.
-To twoja nowa.. - zaczął Liam.
-Tak Li wiem - zaśmiałam się. - to jest sportowa Yamaha YZF-R6 z 2009 roku. Pojemność 600ccm, 4 cylindrowy silnik, 6-biegowa skrzynia biegów, około 200 cm długości i 163 kg, bak mieści 17l - wymieniałam chodząc wokół motoru<klik>.
-Skąd ty to wszystko wiesz? - zdziwił się Lou.
-Marzyłam o takim od dziecka - wyszczerzyłam się.
-Dziękuje - wyściskałam wszystkich.
-Tylko musisz dokupić kask i te wszystkie gadżety - zaśmiał się Zayn.
-Jasne 
Wyjęłam telefon z kieszeni i wstukałam numer. Przyłożyłam urządzenie do ucha i po kilku chwilach się połączyłam.
-Cześć, tu Emilii. Potrzebne mi dwa kaski na motor, najlepiej czarne, dwie kurtki ochronne, męską czarną i damską czerwoną, rozmiar wyślę Ci sms'em. Dwie pary rękawiczek, tak - zaśmiałam się. - Męskie i damskie i będzie wszystko - zrobiłam głęboki wdech. - No dobra okej, pa.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na idiotkę.
-Z tego co wiem to chłopaki macie podobny rozmiar kurtek, nie? - zapytałam.
Skinęli głowami,
-Jaki rozmiar? - zapytałam.
-Nie wiem, musimy pojechać z Tobą - wzruszył ramionami Zayn.
-To jeden pakuje dupę na motor - zaśmiałam się.
-Nigdzie nie pojedziesz bez kasku - powiedziała Dan.
-Danielle, nic mi nie będzie - uśmiechnęłam się. - Wrócę już w kasku i całym sprzęcie - poklepałam ją po ramieniu.
-Który jedzie ze mną? - wszyscy zaczęli krzyczeć, że każdy chce.
W końcu Niall wpakował się na siedzenie za mną i wyszczerzył aparat. 
-Odpalaj to cacko - powiedział.
Gdy tylko silnik zaczął pracować po okolicy rozniósł się piękny pomruk. Przypaliłam trochę gumy, chociaż łatwiej by to było zrobić jakbym jechała sama, i ruszyłam z miejsca. Przed sklepem byliśmy po niecałych dwudziestu minutach. Przywitałam się z kierownikiem sklepu, którego dobrze znałam i poszłam odebrać zamówione wcześniej przez telefon rzeczy. Jeszcze tylko w między czasie blondyn wybrał rozmiar kurtki, a ja dodatkowo wzięłam jeden damski strój, jakby Dan, Elka albo Tay chciały ze mną jechać. Pewnie nie byłyby wielce zadowolone siedząc w kurtce chłopców. Zapłaciłam za wszystko, nałożyłam na siebie kurtkę, kask, a potem rękawice i śmiałam się z Horan'a, który nie mógł sobie poradzić z zamkiem od kurtki. Podeszłam do niego.
-Oj, Nialler. To trzeba robić delikatnie i wtedy się zapnie - pociągnęłam lekko za suwak i zapięłam blondyna pod szyję.
Chłopak dokończył ubierać się sam i wsiedliśmy na motor. 
     Gdy zajechaliśmy pod dom wszyscy na nas czekali. Zaśmiałam się wyłączyłam maszynę i z niej zsiadłam. 
-Chłopaki wasz strój ma Niall, a dla was dziewczyny wzięłam jeszcze jeden - rzuciłam w nie zestawem.
-Daj się przejechać - Hazza popatrzył na mnie miną proszącego kotka.
-Najpierw muszę go wypróbować - zaśmiałam się i puściłam oko do Zayn'a.
-To czego się nauczyłaś w tej szkółce? - zapytał z podniesioną brwią.
-Strzał w dziesiątkę - mruknęła z powrotem nakładając czarny kask.
Wsiadłam na Yamaha'e i zaczęłam jeździć powoli po drodze. Potem przyspieszyłam i kręciłam kółeczka wokół słupa. W tym obozie nauczyli nas prawie wszystkich trików. Ustałam w miejscu, podpierając się nogą i czekałam aż dym opadnie. Ruszyłam do przodu i ustałam na tylnym kole, podniosłam się z siedzenia i ustałam na nim, najpierw trzymając kierownicę, potem puszczając ją lewą ręką, a potem prawą. Tego nauczył mnie instruktor na moją prośbę. Usiadłam z powrotem na maszynie i sprowadziłam ją do poziomu. Potem stójka na przednim kole, parę trików i na koniec spaliłam trochę gumy.
-Jest zajebisty - powiedziałam zsiadając z niego i zdejmując strój.
Wszyscy patrzyli na mnie z osłupiałymi minami.




Macie taki krótki świąteczny rozdział. 
Na prośbę mojej przyjaciółki. ;D
Ten post dedykuję Olce ;*
Kocham Cię, spotkamy się na Sylwku ;p
Do następnego !

1 komentarz: