czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 11

Śmiałam się z jakiejś historii, którą opowiadała mi El, gdy nagle do kuchni z nietęgą miną wparował.. Chris. No może nie tylko z nietęgą miną, bo miał jeszcze rozwaloną dolną wargę i łuk brwiowy. Cicho zachichotałam pod nosem i byłam wdzięczna osobie, która to zrobiła.
-Co się stało? - zapytałam próbując ukryć rozbawienie.
-Ten Twój jebany blondasek mnie załatwił - warknął.
Popatrzyłam z rozszerzonymi oczyma na Eleanor, a ta kiwnęła z uśmiechem głową w stronę wejścia do salonu. Mimo obcasów znalazłam się tam w ekspresowym tempie.
-Gdzie Niall? - zapytałam Zayn'a.
-Wiesz jak pięknie zapierdolił Markoll'owi? - zaśmiał się czarny. - Nie wiedziałem, że ma taką siłę w tych swoich łapkach.
-Wiem, bo widziałam tamtego debila - posłałam Zee uśmiech. - Ale gdzie jest Horan? - ponowiłam pytanie.
-U siebie w pokoju chyba - powiedział.
Podziękowałam mu skinieniem głowy i popędziłam na górę. Wbiegłam na korytarz i już spokojnym krokiem podeszłam do drzwi zza których sączyło się światło. Od razu je otworzyłam i zobaczyłam Nialler'a siedzącego na łóżku z głową w dłoniach.
-Nic Ci nie jest? - usiadłam obok niego.
Zdziwiony podniósł głowę i popatrzył na mnie.
-Nie dzięki. Wszystko okej - uśmiechnął się.
-Aż tak zdziwiło Cię moje przyjście? - zaśmiałam się.
-Nie. Tylko myślałem, że będziesz mnie opieprzać za to, że mu zajebałem, a Ty przychodzisz i się pytasz czy nie oberwałem - wydusił.
Zaśmiałam się i poczochrałam go po włosach.
-Od tamtego incydentu w szafie, sama mam ochotę mu gwizdnąć - poklepałam go po plecach.- Wyręczyłeś mnie.
Uśmiechnął się do mnie i wstał z łóżka.
-Chodź idziemy, bo zaraz będzie północ - pośpieszał mnie.
-No dobra, chodź - wyszłam z pokoju, omijając blondynka.
Po chwili Niall pławił się w sławie na dole. Czyli chłopaki gratulowali mu pięknego przyłożenia. Pokręciłam głową z dezaprobatą i poszłam poszukać Eleanor. Za uwarzyłam ją na sofie rozmawiającą z Louis'em. Wycofałam się i oparłam plecami o ścianę. Uśmiechnęłam się zerkając na tych zakochańców. Podeszłam do barku, gdzie za ladą stał Harry z Taylor.
-Co dla pięknej Pani? - zapytał.
-Zdaję się na Ciebie Hazza. Cześć Tay - przytuliłam dziewczynę.
-Hej - uśmiechnęła się półgębkiem.
Po chwili Styles podał mi jakiś drink, którego nie znałam, ale wypiłam.
-No całkiem niezłe to coś - zaśmiałam się.
Po paru minutach wszyscy staliśmy z kieliszkami w dłoniach przed domem i zaczęło się wielkie odliczanie.
-10! 9! 8! 7! 6! 5! 4! 3! 2! 1! Szczęśliwego nowego roku! - wszystkich opętał dziki szał.
Ludzi był ogrom, więc tłoczyliśmy się w ogródku i każdy składał sobie życzenia. Mimo tego całego zamieszania, była to piękna chwila. Stałam z głową opartą o ramię Zayn'a i patrzyłam jak chłopaki odpalają fajerwerki, a potem szybko i dość dziwnie biegną w naszą stronę. Wszyscy podnieśli głowy do góry, gdy wokół rozległ się pierwszy huk. 
-Piękne - wyrwało mi się.
-Ja kupowałem - pochwalił się Niall.
Wszyscy wokół się zaśmiali i wróciliśmy do oglądania fajerwerków w pełnym zachwycie i ciszy.
Do domu wróciliśmy dopiero koło pierwszej i chyba dopiero wtedy impreza rozkręciła się na maksa. Wódka lała się litrami, cały dom był aż szary od dymu papierosowego, po podłodze walały się chipsy i nie tylko. Jednak w tamtym momencie nikogo to nie obchodziło. Wszyscy śmiali się, krzyczeli, śpiewali, tańczyli albo lizali się gdzieś po kątach. Muzykę zapuszczał nasz Dj Malik, więc biba była ostra. Wszyscy chłopcy byli zalani w cztery dupy, co ja gadam wszyscy no może oprócz mnie byli zalani. 
Impreza skończyła się koło siódmej nad ranem. Dobrze, że nas zacny boysband miał dzisiaj wolne bo na pewno nie byli by w stanie się ruszyć. Powyganiałam jeszcze jakąś garstkę gości, którzy dopiero wstali i zabrałam się za sprzątanie. 
Chłopaki spali w swoich pokojach a ja nie miałam serca ich budzić. Najpierw pozbierałam wszystkie puszki, butelki, opakowania po ciastkach, papierosach etc i wyrzuciłam do dużego kontenera po sąsiedniej stronie drogi. Potem pozamiatałam a na końcu wzięłam się za odkurzanie i sprzątanie łazienek.
Tego dnia nie spałam w ogóle. Z tym całym burdelem uwinęłam się tak jakoś koło czternastej. Z głębokim westchnieniem usiadłam na krześle. Napiłam się wody i wtedy przypomniałam sobie o Zayn'ie, Niall'u, Liam'ie, Harry'm i Louis'ie. Szybko zeszłam do piwnicy i ledwo mi się udało ale przyniosłam pięć butelek wody nie gazowanej i postawiłam na blacie w kuchni. Potem wyjęłam jakąś aspirynę i popędziłam na górę. Najpierw zawitałam do pokoju Zayn'a i Harry'ego. Strasznie śmierdziało alkoholem. Otworzyłam okno i postawiłam obok łóżka każdego z nich wodę i tabletkę. Potem te same czynności zrobiłam w pokoju Liam'a i Louis'a. Teraz kierowałam się do pokoju Irlandczyka. Weszłam i ku mojemu zdziwieniu Horan siedział już na łóżku, ale widać było że nie czuł się najlepiej. Zaśmiałam się i otworzyłam okno aby wywietrzyć pomieszczenie. Podeszłam do Niall'a w jedną rękę wcisnęłam mu tabletkę a w drugą wodę.
-Dziękuję - mruknął ochrypniętym głosem i popatrzył na mnie z wdzięcznością.
-Nie ma za co - znów się zaśmiałam.
-Błagam ciszej, łeb mi pęka - złapał się za głowę.
-Było tyle nie pić - zachichotałam pod nosem. - Idę zobaczyć czy reszta się już podniosła - poklepałam go po rozgrzanym policzku.
Reszta zespołu też już się obudziła i z jękiem podnosili się z łóżka. 
-Dzięki Emili, ratujesz nam życie - powiedział Liam, który akurat wypił najmniej.
-Od tego tu jestem - uśmiechnęłam się do nich.
Nagle z ust Harry'ego wyrwał się żałosny jęk.
-Co jest? - wymamrotał Lou.
-Przecież jeszcze trzeba posprzątać - Hazza znów jęknął.
-Kurwa, nie dam rady - Zayn walnął się na łóżko.
Cicho się zaśmiałam i oznajmiłam że już wszystko posprzątałam.
-Sama? - zdziwił się Niall, który do nas dołączył.
-Spałaś w ogóle? - zmartwił się Liam.
-Nie miałam czasu na spanie, musiałam ogarnąć dom - mruknęłam ziewając.
-To wara do łóżka a my zrobimy Ci coś do jedzenia - zaoferował się Styles.
-Nie, nie ma potrzeby - zapewniłam.
-Idziesz spać albo Ci pomogę - zagroził Louis.
-Ale na prawdę mi się nie chce.
Tommo do mnie podbiegł i przerzucił sobie przez ramię.
-Tomlinson idioto puść mnie - biłam go pięściami po plecach.
-Nie drzyj się tak bo mi łeb rozsadzi -narzekał.
Zamilkłam i dałam się zanieść do pokoju, położyć do łóżka i nakryć kołdrą.

Niall
To mieszkanie jest czyściejsze niż przed imprezą. Rozglądałem się z wielkimi oczyma i otwartą gębą po całym mieszkaniu. Wszędzie lśniło. Nie było najmniejszego znaku, który wskazywał na to że odbyła się tu ostatnio jakaś dzika impreza. Przetarłem twarz dłonią i stałem jak idiota na środku salonu.
-My poszliśmy spać, a dziewczyna zapieprzała cały dzień - mruknąłem do chłopaków.
-Zajebiście nam to wyszło nie ma co - dorzucił Zayn.
-Kurwa, ja bym tak tego domu w dwa dni nie posprzątał - zdziwiony Harry rozglądał się dookoła.
-Że jej się chciało - westchnął Lou.
-Na pewno jej się nie chciało, ale była pewna że jak my wstaniemy to nam się nie będzie chciało, więc zrobiła to za nas - powiedział Liam. - Masz świetną siostrę Zayn - poklepał Mulata po ramieniu.
-Wiem, Li. Wiem.
-Mieliśmy jej zrobić coś do jedzenia - oświeciło mnie. - Raz, dwa. Raz, dwa. 
Wszyscy poszliśmy do kuchni, a i tak z naszym talentem zrobiliśmy tylko naleśniki z syropem klonowym. Jak na nas to i tak coś.
-Niall idź jej to zanieś, a my zrobimy jeszcze jakąś herbatę. 
Wziąłem tacę z jedzeniem i powędrowałem do pokoju Em. Otworzyłem cicho drzwi i zobaczyłem dziewczynę jak siedzi na łóżku i pisze coś na telefonie. Zapukałem w ścianę pokoju. Osiemnastolatka podskoczyła lekko przestraszona, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Czego się szczerzysz? Przestraszyłeś mnie - wytknęła mi.
-Oj tam - uśmiechnąłem się i postawiłem jej na kolana obiad.
-Dzięki - odwzajemniła gest.
-Smacznego - powiedziałem wychodząc z pokoju.
Zbiegłem ze schodów i już po chwili siedziałem i gadałem z chłopakami na kanapie.
-Chodźcie coś porobimy, bo nie chce mi się tak siedzieć w miejscu - marudziłem kręcąc się po sofie.
-My nigdzie nie idziemy - zadeklarowali.
-To idę z Am - wzruszyłem ramionami.
Przeskoczyłem oparcie mebla i znów ruszyłem na górę.
-To znowu ja - pojawiłem się w pokoju Panny Malik
-Co jest? - zapytała.
-Tak przyszedłem. Nie chce mi się siedzieć w domu, a chłopaki nie chcą iść ze mną na spacer - poskarżyłem się.
-Idź się przebierz, ja zaraz do Ciebie przyjdę - uśmiechnęła się.
-Dobra - rozpromieniony wyszedłem z jej pokoju i poszedłem do swojego.
W pokoju otworzyłem szafę i wyjąłem czarne szerokie dresy, białą podkoszulkę i bluzę, którą dostałem o Emili na święta. Po chwili do mojego pokoju wparowała E. Miała na sobie beżowe rurki, czarną bluzkę na ramiączka, a do tego brązową bluzę. Na nogach miała czarne conversy. Ja poszperałem pod łóżkiem i wyjąłem biało-niebieskie nike. Nałożyłem je, uśmiechnąłem się do dziewczyny i przepuszczając ją w drzwiach wyszedłem.
-My idziemy się przejść - rzuciłem do chłopaków.
-Nie zgubcie się - zarechotał Zayn.
-Uważaj na siebie - machnąłem ręką.

Emili
Na dworze były całkiem ciepło. Kierowaliśmy się w stronę parku, w którym byłam już parę razy więc w razie czego się nie zgubie. Spojrzałam na Niall'a. Blondyn szedł obok mnie cały czas się uśmiechając, pokręciłam głową i sama się uśmiechnęłam.
-Emili! - doszedł mnie krzyk z daleka.
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Chris'a.
-To co spadamy? - zapytał Horan.
-Pewnie - uśmiechnęłam się i zaczęłam biec w przeciwnym kierunku.
Nialler najpierw biegł za mną, ale szybko wyrównał bieg i po chwili biegł tyłem przede mną. 
-Bo się wywalisz - zaśmiała się.
-Wcale nie - zaprzeczył.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie e - kręcił głową jak małe dziecko.
Po chwili potknął się i runął do tyłu, a ja nie zdążyłam wyhamować i upadłam na niego. Zaczęłam się głośno śmiać i sturlałam się z blondyna.
-A nie mówiłam - dźgnęłam go łokciem w bok.
-Milcz kobieto - zaczął mnie gilgotać.
-Horan ogarnij się, ludzie na nas patrzą - próbowałam się wyślizgnąć spod jego silnym dłoni.
-No i co z tego. Ja lubię jak się patrzą - złapał mnie w pasie i przerzucił na swoją drugą stronę.
Na moje nieszczęście po jego drugiej stronie była ogromna zaspa. O czym znając życie Niall wiedział.
-Małpa z Ciebie Horan - zezłościłam się.
-Oj tam. Nie fochaj - przytulił mnie i ponownie zaczął łaskotać.
-Skończ, próbuję być na Ciebie zła - odepchnęłam go.
-To ja idę - wstał ze śniegu.
Ostentacyjnie założył ręce na klatkę piersiową i odszedł. Wstałam z zaspy, otrzepałam się ze śniegu i popędziłam za nim.Wskoczyłam mu na barana i natarłam śniegiem, który złapałam biegnąc w jego stronę.
-Młoda, nie zaczynaj - pogroził mi palcem, otrzepując twarz.
-Nic mi nie zrobisz - podeszłam do niego.
-Jesteś pewna? - zapytał.
-Tak - potwierdziłam.
Chłopak jak na zawołanie schylił się złapał mnie za kolana i rzucił w kolejną górkę śniegu. Wstałam i ze śmiechem zaczęłam go ganiać brnąc w puchu. Gdy o dziwo go dogoniłam, popchnęłam go i blondyn zaliczył następną wywrotkę. Stojąc nad nim parsknęłam głośnym śmiechem i nie mogłam się opanować.
-Idziemy się czegoś napić, bo mi zimno? - zaczął marudzić Niall.
-To chodź - wyciągnęłam do niego rękę i okazało się to złym pomysłem.
Horan pociągnął mnie w dół i wylądowałam na nim, po raz drugi dzisiejszego dnia. 
-Zemsta - wymamrotał i położył mnie na śniegu obok siebie.
-Niech Ci będzie, ale idziemy bo i mi się zimno zrobiło - mruknęłam otrzepując tyłek ze śniegu.
Blondyn pociągnął mnie za rękę i już po kilku minutach siedzieliśmy w kawiarni i popijaliśmy gorącą czekoladę. Śmiałam się z żartów Niall'a. On na prawdę cały czas się śmieje. Rzadko kiedy zdarza się żeby był smutny albo zdenerwowany. Takie go kocham, roześmianego z tym błyskiem w niebieskich oczach.
-O czym tak myślisz? - chłopak zamachał mi ręką przed nosem.
-Tak ogólnie o wszystkim - wykręciłam się.
-I do jakich wniosków doszłaś? - dopytywał.
-Hmm.. Do takich, że trzeba wracać do domu, bo już sporo nas nie ma - znów kłamstwo.
-No faktycznie trochę nam zeszło - wstał z krzesła.
Położył pieniądze na stoliku i ciągnąc mnie za sobą opuściliśmy lokal. Po drodze do domu jeszcze trochę się wygłupialiśmy. Przy tym idiocie nie da się być smutnym. Weszliśmy do domu głośno się śmiejąc. 
-Mówiłem, że się zgubicie - skomentował Zayn.
-Przeżywasz - poczochrałam go.
-Głodny jestem - odezwał się Niall.
-Horan, przed chwilą jadłeś - zdziwiłam się.
-Przyzwyczaj się - zarechotał Liam.
-Głodomorra - skomentowałam.
Jednak chłopaka już nie było, zapewne opróżniał nam lodówkę. Opadłam na kanapę obok brata i włączyłam telewizor.
-Co robiliście jak nas nie było? - zapytałam.
-Pamiętasz, ze nie podobał Ci się ten biały kolor ścian w Twoim pokoju? - zapytał.
-No tak, jest okropny. 
-Był - poprawił mnie - Idź zerknij.
Niczym mała torpeda pobiegłam do pokoju i szeroko otworzyłam drzwi. Nadal okropnie cuchnęło farbą, ale pokój był o wiele ładniejszy.Wszystkie meble były nakryte folią, ale wiedziałam że będą idealnie pasować do tego koloru. Ściana obok łóżka była pomalowana na czarno, a naprzeciw niej zostawiona została biała, natomiast dwie pozostałe były czerwone. Nie wiem tylko po co ta jedna biała. Do tego meble były tak przestawione, że oprócz półki ściana była pusta. Obróciłam się gdy usłyszałam kroki.
-Podoba się? - zapytał Malik.
-Jest pięknie, ale po co ta biała ściana? - zapytałam, przytulając go.
-Wiem, ze lubisz rysować, więc zostawiliśmy na to trochę miejsca.
-Boże, jesteś kochany - ścisnęłam go jeszcze mocnej.
-Zostawiam Cię tu i możesz zacząć rysować - uśmiechnął się i wyszedł zamykając drzwi.
Podeszłam do swojego biurka i spod foli wygrzebałam parę ołówków i ogromną gumkę do ścierania. Podeszłam do ściany i w głowie układałam sobie obraz jak to wszystko ma wyglądać. Przyłożyłam ołówek do ściany i zaczęłam kreślić pierwsze linie. Jednak potrzebna mi była do tego linijka. Znów zaczęłam grzebać w biurku i gdy znalazłam to czego szukałam mogłam na luzie zacząć swoje arcydzieło. Miałam już mniej więcej jedną trzecią rysunku. Spojrzałam na zegarek i ujrzałam północ. Westchnęłam, ale nie przerwałam rysować. Gdy skończyłam swoje dzieło było koło czwartej rano. No ładnie zaszalałam. Usiadłam koło łóżka i poczułam jak zamykają mi się powieki.

Niall
Nie mogłem spać. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał wpół do piątej. Jęknąłem i zwlekłem się z łóżka. Postanowiłem zajrzeć do pokoju Emili. Otworzyłem drzwi i zastałem dziewczynę w pozycji pół siedzącej z zamkniętymi oczami i ołówkiem w ręce. Słodko. Odruchowo odwróciłem swój wzrok w stronę ściany, która jeszcze niedawno była czysto biała. Popatrzyłem i zaparło mi dech w piersi. Obrazek przedstawiał panoramę miasta. Nie mogłem uwierzyć, że ona to wszystko namalowała ołówkiem. Musiałem podejść i dotknąć dzieła, aby się przekonać, że to prawda. Oczy rozszerzyły mi się jeszcze bardziej. Po prostu nie dowierzałem. Znów przeniosłem wzrok na dziewczynę, która spała niewygodnie oparta o brzeg łóżka. Podszedłem na palcach, wyjąłem jej ołówek z dłoni i wziąłem ją delikatnie an ręce. Wyniosłem ją z pokoju i położyłem u siebie w łóżku. Sam poszedłem na dół, żeby napić się mleka.


Cześć ;D 
Dosyć szybko pojawił się rozdział 11 ;p 
Mam nadzieję, że się podoba ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz